Wzorcowo |
Piotr Zieleniak
Niedziela 30 Lipiec 2006 14:01:19
![]() ![]() |
Powiązane z |
Piotr Zieleniak <p_zieleniakUKRYTY@FILTRSPAMUwp.USUNpl>
29.07.2006 09:31
Drogi panie na Sanie ryby nie wzieły się znikąd. To dzięki ciężkiej pracy oddanych swojej pasji ludzi. Czas wreszcie uwierzyć, że Okręg PZW Krosno funkcjonuje wzorcowo i proszę nie szukać tam dziur bo ich pan nie znajdzie. Lepiej zająć się własnym podwórkiem gdzie jeszcze jest wiele do zrobienia.
Piotr Zieleniak <p_zieleniakUKRYTY@FILTRSPAMUwp.USUNpl>
30.07.2006 09:30
Nie jestem członkiem okręgu Krosno natomiast jestem tam częstym gościem. Mój okręg to PZW Lublin i proszę mi wierzyć, że różnica w gospodarowaniu wodami jest kolosalna. O szczegółach tej gospodarki może pan podyskutować z Jerzym Kowalskim. Natomiast dziwi mnie czemu nie bierzecie na tapetę innych wód chociażby Bystrzycy lubelskiej. Tutaj jest zdecydowanie więcej do zrobienia.
30.07.2006 10:27
Dalej nie mam odpowiedzi na czym polega ta wzorowość okręgu Krosno, a wolałbym usłyszeć to od wędkarza - jakie ma wyniki - a nie od działacza. Tylko po ilości ryb w wodach i dobrych wynikach wędkarzy przez kilka lat można stwierdzić że warto łowić w tym okręgu, warto tam jeździć kupę kilometrów. Wyjazd 300km żeby złowić jakiegoś krótkiego pstrążka, karpika w stawie czy 2 sandacze za cały dzień pływania to bezsens. Jesli twierdzisz że te wody są WZOROWO zagospodarowane, to może napisz jakie masz wyniki. Tak jak pisałem, wzorowo to jest 20 sandaczy czy szczupaków dziennie na Solinie. łowisz tam tyle ryb? Czy są codzienne kontrole strażników? Czy wyeliminowano kłusownictwo i mięsiarstwo? Raczej nie, bo już by cała Polska tam jeździła.
O jakich więc wzorcach mowa? O łowisku San? A co z resztą wód? Też są specami? Codzienne kontrole i ryby dużo?
Każdy głupi potrafi zrobić wodę za 70zł dziennie. Żadna sztuka. A to że się komuś chce - ok. Bardzo fajnie.
Co do Bystrzycy, to przecież jest to rzeczka przy mieście. Ryby z tej rzeczki zjedliście dawno i ile by nie wpuścić tyle wyląduje na patelni. O ile wiem to komisja przy ZO Lublin ma od dawna dobre pomysły na wody, tylko że trudno się przebić przez beton i braki finansowe na wody pstrągowe. Przyjedź na rzeki Jurajskie - zobaczysz dopiero co to jest pustynia. Nie tylko Błędowska
Piotr Zieleniak
30.07.2006 14:01
Właśnie do tego zmierzałem "rzeki jurajskie są puste". Tym się zajmijmy. A co do Krośnieńskich wód to raczej łowię na wodach górskich a na nizinnych nie więc oceniać mogę gospodarkę na wodach ryb łososiowatych. Porównanie mam dość dobre bo łowiłem w tym roku na Dunajcu i Sole Bystrzycy, Wieprzu...Konkretnie to przez tydzień wędkowania na Sanie złowiłem około stu lipieni jakieś pięćdziesiąt pstrągów (w tym takiego 57 cm) wszystkie wypuściłem i Głowacicę 93cm. Niemal każdego dnia byłem kontrolowany. Poza tym znam pracę kolegów z Krosna, której to efektem jest rybna woda dla nas. I to za niewielkie pieniądze 120 zł roczna opłata. Więc jest to przynajmniej dla mnie dowód, że można tworzyć fantastyczne łowiska w polskich warunkach i to jest właśnie WZORCOWA gospodarka. Na, którą składa się bardzo wiele czynników nie tylko ochrona i zarybienia.
30.07.2006 16:18
Natychmiast biorę tydzień urlopu, kupuję licencję za 120 zł , nawet tą utrudniającą łowienie dużych ryb muchówkę i jadę złowić 50 pstrągów (w tym 50-ka) i 100 lipieni. Tylko nie wiem gdzie za 120 zł tyle złowię. Z tego co słyszałem to dniówka kosztuje 50zł na łowisku specjalnym, na który nie mam najmniejszego zamiaru nigdy zawitać. Poza specem o ile wiem nie ma takiej wody w Polsce, gdzie można mieć takie wyniki. Nie kapuję więc o co chodzi z tymi 120 złotymi.
Nie chcę się zajmować rzekami jurajskimi. Od tego są działacze i zatrudnieni od nich pracownicy. Ja conajwyżej mogę powiedzieć za jaki produkt ile chcę zapłacić. I na tym koniec mojego zaangażowania.
W ogóle nie mamy się co zajmować wodami i osobistym zaangażowaniem w gospodarowanie, prace społeczne, tylko naciskaniem na władze aby gospodarowały w/g potrzeb ogółu wędkarzy, a nie tylko grupy dziadków, co chcą złowić karpika z zarybienia. Problem jest w strukturach i celach działania PZW, które nie zapewniają wędkarzom ryb. O czym napisałem m.in. w felietoniku.
Pa
Piotr Zieleniak
30.07.2006 21:31
Drogi Panie Tomku natychmiast wskazuję miejsce skoro jest Pan tak ciekaw. Otóż jest to właśnie odcinek Sanu poniżej Odcinka Specjalnego. Między innymi właśnie dzięki jego istnieniu jest wiele ryb w całym Sanie. A te 120 zł to dopłata roczna uprawniająca do wędkowania na wodach górskich PZW Krosno. Natomiast wszystkie ryby złowiłem właśnie na sztuczną muszkę łacznie z głowacicą. Ale nie każdy trzymający w ręce muchówkę nawali mnóstwo ryb . Przy okazji jak już tam Pan pojedzie to dobrze jest pamiętać o wpisie do rejestru połowów. Strażnicy działają jak przystało na wzorcowe łowisko. A co do niechęci pracy przy swojej wodzie to niezwykle rzadko się zdaża żeby kaczki na swoich łapach naniosły naniosły do rzeki mnóstwo ryb.
30.07.2006 22:08
Skoro nie słyszę nic innego prócz słowa San, to trudno mi się zgodzić na postawioną w pierwszym poście tezę o "wzorcowym" zagospodarowaniu.
Jeżeli "wzorcowe" zagospodarowanie to mają być spece po 50zł dziennie, to ja mam na to alternatywę. Zamiast wydać 350zł na Sanie przez tydzień i jeszcze 1000zł na paliwo, hotel i zarcie, to wydam na tydzień 1500zł i pojadę do Sandynawii, gdzie przy znośnej pogodzie złowię 3 razy tele ryb i to większych.
Powtarzam, wzorcowo zagospodarowana woda to taka, wktórej wędkarz dobry łowi 20 ryb dziennie, a kompletny neptyk 5 ryb dziennie. Wzorcowo zagospodarowane wody okręgu to takie, gdzie wszystkie ważniejsze rzeczki mają odcinki specjalne spełniające rolę mateczników, poniżej których jak Pan pisze można łowić i mieć dobre wyniki. Wzorcowo zagospodarowane jeziora to bez karpia, amura i tołpygi, na których złowienie kilku linów, szczupaków czy leszczy nie stanowi wiekszego problemu dla w miarę dobrego wędkarza. Jak na razie nie ma takich wód prócz łowisk specjalnych.
Piotr Zieleniak
31.07.2006 14:30
Krytykuje Pan łowiska specjalne jednocześnie narzucając czytelnikom tego forum podobne zdanie. A często takie właśnie łowisko NoKill służy jako matecznik dla pozostałej części rzeki. Jeżeli daje jeszcze pieniądze na utrzymanie straży i zarybienia. To istnienie takich łowisk jest jak najbardziej uzasadnione. Należałoby takie lub podobne rozwiązania (w zależności od charakteru danej wody) wprowaadzać także i w innych okręgach. I tutaj widzę nasze zadanie przekonywać, wymagać, brać przykład z Tych, którym ta sztuka się udała. Ale piszę już chyba trzeci raz i jakoś nie mogę do Pana dotrzeć z tymi w sumie prostymi informacjami. To tylko dowodzi jak trudne zadanie nas czeka w przekonywaniu okręgów do konkretnych działań.
31.07.2006 22:08
Oświadczam uroczyście, ze jestem całym sercem za istnieniem odcinków specjalnych na każdej znaczącej rzece pstrągowej. Odcinków spełniających rolę mateczników oraz dla grupy wędkarzy, jako zapalonych klientów takich odcinków.
Mój stosunek do łowienia na specu na muchówkę już znasz. Jest taki sam jak do łowienia okoni na popularną (z powodu braku innych ryb) "badziewiarkę". Uważam, że gospodarka na wodach PZW to nie tworzenie WYŁĄCZNIE speców za 50zł od dnia i to jeszcze z limitem łowiących. Odcinki takie są krótkie, są tylko dla muchozoli i w ogóle mnie nie interesują. Wody PZW to nie tylko mucha i karpie, czas to zrozumieć.
Choć, przyznam się ze na podobne do Sanu łowisko bym pojechał, i to jeszcze z muchówką, ale wtedy gdy 57cm to będzie średnia łowionych ryb a nie jeden okaz na tydzień. Takie wody są, na razie za granicą, odcinki rzek są kilkakrotnie dłuższe i wolno łowić na spinning. I zabrać jedną rybę dziennie o wymiarze ponad 45cm bez dopłat. Licencja dzienna kosztuje taniej lub porównywalnie jak na Sanie. Rzeka tak samo naturalna jak San, tylko z limitem łowiących i dobrze chroniona. Nie podam nazwy, bo może tam pojadę na nazbieram kasę. Więc proszę nie piać peanów na cześc łowiska SAN, bo to żaden ewenement, zadna wielka chluba. Ewenement o tyle, że udało się kilku osobom przewalczyć pomysł i chciało się wykonać.
Moje JEDYNE zastrzeżenie do twojej wypowiedzi dotyczyło sformuowania, jakoby okręg Krosno miał WZORCOWO zagospodarowane wody. To że się chłopaki starają i że mają jedno łowisko specjalne i dzięki temu trochę "lepszą" rzekę pstrągową niż inne okręgi nie oznacza, że mają wzorcowo zagospodarowane wody. Gdyby tak było, to na większości ich rzek można by połowić, na Solinę zjeżdżałaby cała Polska. A tak nie jest. Okręg, w którym niejeden przekręt już ujawniono, dzięki głównie młodym działaczom, nie ma WZORCOWO zagospodarowanych wód tylko ma jedno łowisko specjalne SAN. I na tym jednym sukcesie buduje cały marketing.
Mnie do nowych sposobów gospodarowania nie musisz przekonywać. Wrzuć w wyszukiwarkę na tym portalu moje nazwisko to poznasz mój pogląd szerzej. Krótko mówiąc w temacie propagowania takich i podobnych rozwiązań i nacisków na władze się zgadzamy. Mam nadzieję wyjaśniłem wsio.
Pozdrowionka
01.08.2006 19:49
Tomku,
Przyglądałem sie chwilę tej dyskusji i chciabym kilka spraw pokazać nieco inaczej.
Podzielam poczucie Piotra dotyczące "wzorcowości". Twoje wymagania uważam za wygórowane.
"Wzorcowośc" dostrzega się na tle otoczenia. Jest to jedn z najlepiej obecnie dzialających okręgów. Również w sferze gospodarczej i organizacyjnej. Budujacy swoj potencjał. Mimo sukcesów dotychczasowe efekty równiez pokazują, że poprawa dokonuje się małymi krokami, że nie da się jen wprowadzić "w momencie". Zmiany zachodza długo, zwłaszcza w zasobnosci wód w ryby. Trzeba mieć cierpliwoćśc , wędkarską cierpliwość i zaufanie wajemne. Nieufnośc nie buduje. Kwestionowanie tego co riobią inni jak się samemu nie chce -równiez.
Ten "wzorcowy" okręg wolno idzie dalej, bo ... nie ma konkurencji. Wiesz jak brak konkurencji wpywa demobilizująco. A inne Okręgi, wędkarze w innych okręgach nie kwapia się do "deptania po piętach", mimo, że mają kogo naśladować.
Piszesz o tym, że "PZW to nie tylko mucha i karpie". Oczywiście, masz rację, tylko jakoś nikt nie kwapi się pokazać tej pozostałej części. Te "karpie" to synonim masowej bylejakości. I tylko muszkarze są w stanie sie jej przeciwstawić, stworzyc struktury, które zdominuja "karpie". Wytworzyć przywdztwo.
Bo najważniejsze w tej "wzorcowości" jest to, że zmiany dokonane w Krośnie nie nastąpiły za sprawą "domagania się" i "nacisku na władzę". To tamteji wędkarze po prostu stworzyli władze okregu. Zostali wybrani i prowadzą swoje sprawy zupełnie dobrze. Mało znajdują nasladowców. Czy konkurentów, którzy tez by tak potrafili. I to jest "wzorzec". Następni dzięki temu mogą osiągnąc powodzenie szybciej.
To się da zrobbic. Tylko trzeba chcieć . I zacząć.
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
PS. Pisałeś dużo o czekiwaniach wobec Soliny. Było to "eldorado" szczupakowe. Zjedzone. Potem pojawiło się eldorado sandaczowe. Też zjedzone,. Właśnie przez takich, którzy łowili po 20-30 dzinnie. I nie wypuszczali. Sam wiesz doiskonale, że takie wody, w obecnych warunkach, się "nie ostoją". Póki ci wędkarze, którzy są pomiędzy "karpiami" a "muchą" nie upodobnią się do "muszkarzy" i nie dołaczą do zmieniających rzeczywistość. Jest wiele do zrobienia i "wzorcowość" będzie się zmieniać, może kiedyś osiągnie spodziewane przez Ciebie parametry. Pod warunkami, wszakże.
01.08.2006 20:03
Nie pisz mi o wzorcowości muszkarzy, bo to oni zjedli wszystkie lipienie w naszym kraju.
01.08.2006 20:32
A u was Murzynów biją ...
Tomku,
Nie zamierzam stawiac za wzór tych, którzy "wyjedli". Zresztą nie tylko oni. A wielu z tych "wyjadających" przyszło wprost z "karpi" i z tych "po środku". Bo sami nie wypączkowali, nie namnożyli się.
Tak się składa, że siła napędową zmian, wciągającymi również innych do wspólpracy, byli muszkarze. W wielu miejscach są to muszkarze.
Choć to nie ogranicza możliwości podejmowania przynoszących efekty działań w innych grupach ...
To się da zrobić.
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
02.08.2006 09:52
Jak na razie to ci twoi muszkarze są siłą napędową tworzenia łowisk specjalnych a nie zmian w PZW. A że utworzenie speców nawet na 1% wód PZW nie ma zadnego znaczenia, to wiemy.
Nie są więc zadną 'elitą" muszkarze. Elitą etyczną, postepową, są wszyscy wędkarze którzy po prostu swoim postepowaniem dają dobry przykład. O wiele bardziej "rasowi" są łowcy dużych karpi niż my, małe żuczki kłujacy małe rybki. Nie ma więc żadnego "przechodzenia" od niższych form wedkowania do muchy jako niby tej wyższej.
To, że muszkarze mają o sobie takie wysokie mniemanie i tworzą niby elitę, ich zarozumialstwo i łowienie małych rybek to jest przyczyna, dla której nie bardzo chce mi się zabrać za muchowanie. To, że ktoś kto łowi małe rybki musi się specjalnie czymś innym, czyli niby etyką i tworzeniem niby "elyty" dowartościowywać, nie dziwi mnie wcale
No i to wiązanie przyponów, rzecz nie do przejścia dla mnie - konformisty
Jesienią często spotykam nad wodą grunciarzy, którzy przesiedli się na spinning i latają po główkach z teleskopem i białym twisterem. I nie postrzegam ich jako mało etycznych bo widać, że nie "rasowy" spinningista. Poziom poznaję po zachowaniu nad wodą i postępowaniu z rybami. I tyle.
A co do moich wygórowanych twoim zdaniem norm. Wpuść mnie i moich dwóch kolegów na ten San ze spinningami, to to ci pokażemy ile ryb mozna na prawdę złowić, oczywiście na bezzadziorowe haki
Pojedźmy na jakieś wody sandaczowe czy szczupakowe w skandynawii na tydzień. Po kilku dniach poznawania wody pokażemy ci, że 10 sandaczy z opadu na normalnej rybnej wodzie to się łowi do obiadu lekkim bykiem w przerwach miedzy robieniem zdjęć. Oczywiscie że sa dni kiedy ryba kompletnie nie bierze, wtedy łowi się za cały dzień 2-3 ryby pałujac się i kombinując jak koń pod góre. Ale u nas taki wynik to jest jak ryba bierze i znajdzie się te 3 aktywne na 30 ha wody obrzucanej "zawodowo".
Ile muszkarz łowi ryb na Sanie? 10? 15? Zakaz spinningu jest tylko dlatego, ze spinningista zwykle złowi te większe Więc nie mów że mam jakieś wygórowane pojęcie o ilości łowionych ryb. Koledzy za dobrych lat na Oravie łowili po 30 sandaczy bez problemów, czasem więcej. I żeby nie było niedomówień zabierali najwyżej po 1 sztuce, najczęściej wcale.
02.08.2006 10:15
Tomku,
To nie ta dyskusja. Nie "o wyższości...".
Czyżbys miał jakiś problem, że przeszkadza Ci kiedy ludzie robią sensowne rzeczy? W czym problem, Dlaczego chcesz umniejszać to, co robią Koledzy?
Trzymając się Krosna, masz rację. To kwestia zmian dotyczacych okręgu o liczbie członków ok. 1% "populacji" PZW. Sprawy dotyczą wód stanowiących 2,5% powierzchni wód dzierżawionych przez PZW. Ten Okręg ma obroty rzędu ponad miliona zlotych.
Można powiedzieć - niewiele. Ale jest to dowód, że "to się da zrobić". Ale nie zrobi się "samo". Co pokazuje doświadczenie tych właśnie Kolegów.
Naśladownictwo wskazane. ak sa ludzie, ktorzy potrafia to zrobic lepiej, nie czekając aż ktoś im zapewni realizację "słusznych postulatow", to tym lepiej. Tylko żeby byli.
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
02.08.2006 12:16
Moje jedyne "ale" dotyczy stwierdzenia "wzorcowo zagospodarowane wody". 2,5% to nie jest jeszcze wzorcowo dla wszystkich wód, a jak wiesz ja uważam że PZW ma obowiązek zagospodarować 200 tys ha wzorcowo, a nie 2,5% czyli 5000ha. Oczywiscie nie od razu, ale w 2-3 lata
Dobre wody należą się kapriarzom, grunciarzom, tyczkarzom, spiningistom, muszkarzom - wszystkim, którzy swoją składkę powierzają władzom PZW w jedynym celu - rybnych wód. I tyle.
Nie umniejszam, że ktoś się stara. Nie umniejszam, że San jest fajny dla wielu osób i że takich miejsc powinno być więcej, na kazdej znaczącej rzece pstrągowej. Byle te starania nie były podstawą do stwierdzeń, ze jest dobrze, wzorcowo. Bo nie jest i daleka droga do tego. Niech więc okręg Krosno dołączy do kolegów z Gdańska i jako drugi przyjmie podobne wytyczne. A postaramy się zeby tych okręgów było więcej, tak jak możemy- czyli pisząc, informując, naciskając, prosząc. Bez przekupstwa tylko, chyba że skrzynka Walkera do wspólnego wytrąbienia na SWI
02.08.2006 14:52
Tomku,
Skoro to jedyne "ale" to nie jest źle. . Zwróć uwagę, że mowa jest o jednym Okrgu, a nie o całym PZW. Koledzy z Ktrosna nie moga odpowiadać za to jak rządzicie się w Twoim Okręgu. A gdybyści dołączyli to byłoby więcej niz 2,5% (dla ścisłości - 6000 ha, a 2,5% wynika z zaokraglenia
).
To się da zrobić.
Natromiast zagospodarowanie nie dokonuje sie w 2-3 lata. I z tego musisz sobie zdawać sprawę. To wymaga przynajmniej dwa razy więcej czasu. Do tego niezbędna jest faza przygotowań. Mając oczekiwania warto dbać o to, żeby były realne. Wiem , że chciałbyś, zeby ktoś to zrobił na 220 0000 ha. Zrób choć na jednym hektarze.
Wtedy oceniaj innych.
Dobre wody moga by zorganizowane dla wszystkich rodzajow wędkowania. I da sie to zrobić. Ale nie tyle "się należą", co można, da się je zorganizować jak się chce. To się da zrobić.
Tylko nie groźbą ani prośbą, tylko współpracą, opartą na zaufaniu. Groźba i prośba to żadne "działanie".
Żeby było "tych okręgów" więcej nie zasadza się na pisaniu, proszeniu i grożeniu tylko na podejmowaniu konkretnej dzialalności w każdym z nich z osobna. W kołach i w okręgu, w środowiskach wędkarzy, a także "na zewnątrz". To się da zrobić.
Umniejszasz, umniejszasz i to nieustannie. Z pozycji samozwańczego arbitra, recenzenta i "postulatora".
"Ktoś" nie tylko się stara, ale ma efekty. Co nie oznacza, oczywiście, że nie ma pola do poprawy. Jest, i to duże. Ale o tym pisałem wcześniej. Dziś nie ma rozsądnej konkurencji, motywującej do większych wysiłków. Na szczęście nie bakuje zapału wśród tych, którym wychozi. Bo to doskonały bodziec do działania.
Okręg w Krośnie nie ma do czego dołączać. Bo na prawdę nie ma do czego. Rozumiem, że ten dokument Ci się podoba, ale na prawdę nie ma pod czym się podpisać. Jak kiedy zaczniemy dyskusj o tej tzw. strategii to napisze parę szczegółów.
W odróżnieniu od Ciebie nie jestem skłonny negować wszystkiego. Dawno już pisałem, że sposób zróżnicowania składek w Gdańsku przyjmuje sensowny kierunek. To jest coś, co zostało zrobione, a nie tylko postulowane. Cenię też zastanowienie nad kilkoma istotnymi zagadnieniami. Warto byłoby jeszcze dopwiedzieć sie kto ma zrobic, co i kiedy. Bo to ze strategii nie wynika.
Natomiast warto, żebyś wiedział, że to co postulują Koledzy w Gdańsku zostało już dawno zrealizowane w wielu punktach w Krośnie, w odniesieniu do zagadnień dotyczących Okręgu. Na pewno większośc zagadnień z punktu 1 celów trzyletnich.
Więc dobrze byłoby gdyuby Koledzy w Gdańsku z etapu postulowania przeszli do realizacji i dołączyli do Kolegów z Krosna. Nie wiem, czy się "załapią" jako "drudzy". I czerpiąc z ich doświadczenia zrewidowali swoje zapatrywania oraz stworzyli realny plan zmiany organizacji i gospodarowania Okręgu.
To się da zrobić.
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
02.08.2006 16:32
W moim akurat okręgu nie przejdzie "oddolnie" nic. Znam ludzi, którzy próbowali i znamy opinię ZO. I tak we wszystkich okręgach.
A 6000ha to dwie zaporówki. To za mało jak na cały kraj i 500 tys wędkarzy
Na pytanie kto, co i kiedy oraz dlaczego odpowiedziałem juz wiele razy. Te władze, od zaraz i dlatego, ze mamy kryzys ze wszystkim - wodami, rybami, eksploatacją i mozliwościami aktywności członków. Jak tego nie zrobią co postulujemy to położą wszystko. I chyba o tym wiedzą, tylko mają to w nosie. Nie wiem na ile sytuacja o której piszemy zmusi władze do zmiany postepowania. Opinia mediów i wedkarzy o odłowach sieciowych powoduje że wreszcie coś drga, siaty pomalutku znikają. Jako ostatni z siat zrezygnuje pewnie ZG, bo pod jego kuratelą jest gospodarstwo Suwałki.
Dlatego ZG to ostoja betonu, tkwiąca w epoce kamienia łupanego jak napisał we wstępniaku redaktor Kolendowicz. Dlatego wędkarze atakują najbardziej ZG bo to jest reprezentacja całego związku, wszystkich okręgów, tylko z tego miejsca może wyjśc impuls na powazne zmiany i ich propagowanie, tłumaczenie w WW jako medim zwiazkowym. I tyle. Od dołu bedziemy się prosić latami. A sami nic nie zrobimy prócz pisania i wpłacania kasy, gdyż nie ma ludzi myslacych i mających czas na działactwo. Czas mają emerytowani milicjanci albo siwe głowy, do których przyszłościowe myslenie trzeba wbijać młotkiem przy okazji wybijania ze łbów komuny.
02.08.2006 17:54
Tomku,
Może źle próbowali ci, o których piszesz. Może zamiast podejmowac decyzje, zamiast robić domagali się podejmowania decyzji przez innych albo wykonania roboty przez innych, ale tak jak sami by chcieli.
Takie "oddolnie", niestety, "nie przejdzie".
Działanie "od dołu" nie polega na "proszeniu się" tylko na przejmowaniu decyzji i funkcji.
Mówienie, że się "nie uda" to kolejna "samospełniająca się przepowiednia". Pisałem do Andrzeja w komentarzu, że decyzje może podjąc 5% wędkarzy, bo więcej nie przychodzi na zebrania. Z drugiej zaś strony jeżeli jakieś rozwiązania nie są w stanie uzyskac poparcia nawet 5% wędkarzy to o czym mówić?
Zebranie w większości kół po 5% wędkarzy da się zrobić. Jeżeli będzie to dotyczyło spokojnych, ewolucyjnych kroków, dążenia do wiekszego celu podzielonego na mniejsze, osiagalne, przewidywalne cele, a nie wielkich skoków, które większośc ludzi przerażają.
Cała reszta uprzedzeń i stereotypów, które wymieniłeś, utrudniają zebranie nawet tych 5% wędkarzy. Bo skoro "nie da się..."
A tymczasem to się da zrobić.
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
02.08.2006 18:10
Przez kogo - nas? Toś mnie rozbawił... Płonka prezes kółka wędkarskiego ... Ale jaja...
02.08.2006 19:28
Tomku,
Moze masz rację. Nie wiem, czy się nadajesz ....
Choć chciałbyś, żeby Cię słuchali szefowie Okręgów i ZG, Rząd i Parlament, Ministrowie i urzędnicy.
Że o wędkarzach nie wspomnę.
Spróbuj.... Albo znajdź kogos, kto sie nadaje. Są setki tysięcy "do przeglądu", a wokół Ciebie przynajmniej kilkadziesiąt tysiecy.
To się da zrobić.
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
02.08.2006 22:57
Admin - daj ankietę na zasadzie "Ile miałbyś czasu tygodniowo do poświęcenia na ewentualną działalność w PZW, gdyby się zmieniły realia i gdybyś byl przekonany o sensie działania społecznego"
1. 2 dni
2. 1 dzień
3. Kilka godzin
4. Godzinę
5. Nic
Jurek, gwarantuję ci że nigdy nie znajdziesz osób chcących działać i mających czas poza pracą, rodziną i wędkowaniem. Ich po prostu nie ma. Nikt też nie chce działać społecznie, niech to dotrze do ciebie że chcemy być KONSUMENTAMI z ewentualnie możliwością decydowania o niektórych aspektach, wypowiadania się itp.
Masz rację, do działalności w dziadowskim PZW to ja się nie nadaję. W różnych miejscach pracowałem, ale w aż takie bagno nie muszę wdepywać. A najważniejsze że nie chcę. I inni ani ruszą do jakichkolwiek działań społecznych, frajerskich, w takim złodziejskim i bylejakim systemie "stowarzyszeniowym". Najpierw czas skończyć z fikcją stowarzyszenia, które nim na prawdę nie jest. Które ma 99% czlonków bo są zniżki. Którego władze dzięki takiej formule za nic nie odpowiadają i mogą mieć w nosie czy są ryby czy nie.
Tu wychodzi znow twoje opowiadanie bajek o tym, jak to w obecnym układzie , w obecnym kształcie stowarzyszenia, społecnie można spowodować że będą ryby w łowiskach. Takie gadanie to spychanie odpowiedzialności z władz na członków, którzy członkami są na papierze i gdyby nie zniżki to by członkami nie byli. To odwracanie kotya ogonem, co robisz od lat. Dobrze że nikt cię nie słucha prócz chyba 2-3 osób. Takie twoje gadanie pomaga obecnym władzom PZW zrzucać odpowiedzialność na płacących składki. Takie gadanie jest w interesie obecnych wladz i takie teorie szkodzą propagowaniu w mediach, jakim jest również internet, konieczności dokonywania zmian w PZW.
A ministrowie o tyle muszą mnie sluchać o ile mam prawo głosu i wybieram jakąś opcję. Niestety, demokracja w dzisiejszym wydaniu traktuje na równi ludzi mądrych, doświadczonych, myslących oraz pętaków, pijaków i stetryczałych starców. I to mi się nie podoba. Demokracja w Grecji, tam gdzie ją wymyslono, była dla nielicznych, wolnych mężczyzn a nie dla plebsu.
03.08.2006 12:05
Tomku,
A już myślałem, że Cię perspektywa zostania prezesem kółka wędkarskiego nieco "podrajcowała".
W jednym przyznam Ci rację. Nie znajdę, bo i nie zamierzam szukać, ludzi którzy chcieliby działać na sposób "socjalistyczny". A Ty zdajesz się innego nie znać. Pewnie nawet nie jesteś w stanie go sobie wyobrazić.
Zastepowanie ideologii "socjalistycznej" ideologią "handlarską" z egoistyczną mentalnością wyrosłą z tej pierwszej niczego sensownie nie zmieni.
To potwierdza tylko, że się rzeczywiście nie nadajesz. Że nie masz niezbędnych kwalifikacji przywódczych, pozostając w ciasnych schematach.
Pewnie, że nie musisz "wdepywać" w bagno, bo siedzisz w nim "po uszy" i nie chce Ci się z niego wyleźć. Przecież jak przywoływane przez Ciebie 99% wędkarzy tworzysz PZW jako zgromadzenie tych, którzy chcą tylko łowić a nic innego ich nie obchodzi, którzy są w PZW, bo są zniżki.
Przy tym sądzę, ze w wielkim stopniu projektujesz swoją postawę na innych, dla lepszego samopoczucia przypisując wielu innym swoje "dziadostwo". "W kupie cieplej"?
Nadużywasz też prawa interpretacji, przez nieuprawnione użycie słowa "obecne". Otóż nie napisałem nigdzie, że chcę cokolwiek osiągnąć w "obecnym" kształcie stowarzyszenia. Natomiast stowarzyszenie to zupełnie coś innego niż mamy "obecnie", między innymi za sprawą takich ludzi jak Ty.
Co sądzę o stowarzyszaniu się i o osiąganiu czegokolwiek możesz przeczytać tutaj: http://www.f...=55157&offset=0
http://www.f...=55158&offset=0
http://www.f...=55021&offset=0
Zdaj sobie wreszcie sprawę, że wypisując te wszystkie protesty, żądania, miotając obelgi na wszystko i wszystkich różnisz się tylko ilościowo od "dziadków" siedzących nad glinianką dzień w dzień. Więcej krzyku. Obiecali i nie spełniają. Na tym opierały się "słuszne protesty" tych wszystkich, którzy chcieli i do dziś chcą "lepszego PRL-u".
Bo nie chcesz niczego zrobić dla nikogo. Chcesz, żeby inni robili coś dla Ciebie. I to tak jak Ty chcesz. Zmian tez oczekujesz tylko ilościowych, bo jakościowe Cię przerastają.
Jeżeli ktokolwiek chciałby naocznego przykładu Homo sovieticus to właśnie tu jest. Wyrażony we wzorcowej postaci.
Homo sovieticus to zniewolony przez system komunistyczny klient komunizmu – żywił się towarami, jakie komunizm mu oferował. (...) Gdy komunizm przestał zaspokajać jego nadzieje i potrzeby, homo sovieticus wziął udział w buncie.
• Homo sovieticus nie zna różnicy między swym własnym interesem a dobrem wspólnym. Może podpalić katedrę, byle sobie przy tym ogniu usmażyć jajecznicę.
• Rozdrobniony na tysięczne odmiany indywidualne [homo sovieticus] był stałym towarzyszem chrześcijanina. (...) Zawsze pełen roszczeń, zawsze gotów do obwiniania innych, a nie siebie, chorobliwie podejrzliwy, przesycony świadomością nieszczęścia, niezdolny do poświęcenia siebie ....
ks. prof. Józef Tischner
Podsumowujący swoje postawy w ostatnim akapicie wypowiedzi.
Demokracja w Grecji była dla obywateli, którym zależało i którzy współpracowali i tworzyli. Tacy, którzy chcieli mieć zapewnione żadnego prawa głosu nie mieli.
Wbrew Twoim twierdzeniom czyta mnie i zgadza się ze mną wielu ludzi, którym głupawe ankietki nie są do niczego potrzebne, zwłaszcza takie, które miałyby zaspokajać potrzebę utwierdzania się w swoich postawach tych, którzy współtworzą "gnój" PZW w OBECNYM KSZTAŁCIE.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
03.08.2006 14:25
Nie pozostaje nic innego, jak przypomnieć tobie i Markowi, że uczestnicy forów dyskusyjnych są co najwyżej srodowiskiem opiniotwórczym i wypowiadają się za pewną opcją i wizją wędkarstwa. I to działanie jest wszystkim, co ewentualnie chcemy i możemy. To już zostało jasno powiedziane. Powinieneś w koncu przyjąć to do wiadomosci.
Nie wiem co ty chcesz osiągnąc, chyba tylko to żeby pomącić, bo tak to wyglada, że z jednej strony ty i MK a z drugiej wszyscy inni. Te proporcje mówią same za siebie.
Obrażanie mnie jako sovieticusa jest zabiegiem niskich lotów. "Jak nie masz argumentów czep się osoby". I to robisz od jakiegoś czasu, za tobą podąża Marek i tak to sobie funkcjonuje w necie.
Pomysły zawarte np. w pracach komisji z Gdańska tworzą wizję zupełnie innego PZW, nastawionego na klienta takiego jak ja i większości wedkarzy. Te same pomysły padają w dyskusjach, petycjach, listach otwartych, są w artykułach w gazetach. To są pomysły realistów, ludzi którzy myśla kategoriami gospodarki rynkowej, normalnej, normalnych relacji między wedkarzem-klientem (wypowiadającym się jakie są jego oczekiwania) a gospodarzem wody. Ich też nazwiesz sovieticus. Brawo. To bezczelność na równi z chamstwem, jakie zawarte są w oczernianiu mojej osoby publicznie. Moje zdolnosci przywódcze i inne na pewno nie pasują do wizji wszystkowiedzącego fuhrera i nie tobie o mnie sądzić. Zadnych przeprosin nie oczekuję, bo mi to delikatnie mówiac zwisa.
Nie tobie też sądzić co mnie przerasta, jakie są moje prywatne możliwości i chęci.
Nie znamy się, nie pracujemy razem, nie jesteśmy ani sąsiadami, ani rodzina, więc odpuść sobie lepiej epitety.
Proponuję czepić się kogoś ze znanym nazwiskiem, a nie wyzywać się na mnie bo łatwiej. Czep się redaktorów gazet, ze piszą a nie działaja. Napisz może list otwarty do redaktora Kolendowicza ze bzdury pisze we wstepniakach. Nazwij go sovieticusemi i podpisz się Jerzy Kowalski. Bo jakoś dziwnie moje prywatne opinie pokrywają się również z opiniami znanych wedkarzy, przecież sam tego nie wymysliłem.
03.08.2006 17:46
Tomku,
Jak sam wiesz doskonale, życie toczy się "w realu", a nie w sieci. Wirtualnie to sie można uczyć, porozumiewać itp. Wędkarze w internecie to są wędkarze "z krwi i kości", którzy akurat używają tego narzędzia, tacy sami jak ci, ktorzy zadnej strony internetowej nigdy nie odwiedzili. I dopiero tam, wśród ludzi, nad wodą, w biurach i na spotkaniach podejmujących decyzje coś rzeczywistego się dzieje. Tam sie tworzą środowiska. W tym środowiska opiniotwórcze.
Bo środowiska opiniotworcze to takie, które mogą same podejmować wiążące decyzje w interesujących je sprawach, mogą również bezpośrednio wpływać na to jak na przykład głosują "wyborcy". Jak dotychczas, zwłaszcza wobec własnych deklaracji i sposobu postępowania, wędkarze wypowiadający sie w internecie, którzy nie działają " w realu" żadnymi środowiskami opiniotwórczymi nie są. Nie wystarczy wypowiadać opinii, żeby być środowiskiem opiniotwórczym.
Zapewniam Cię, że moje uczestnictwo w dyskusjach internetowych to tylko bardzo poboczna część mojej działalności wędkarskiej.
Cały czas namawiam Ciebie i pozostałych Kolegów, żeby w tworzeniu takich właśnie opiniotwórczych środowisk uczestniczyli, zaczęli uczestniczyć. A Ty nie i nie.
Wszystkie ostre słowa w poprzedniej mojej wypowiedzi tyczą się tej większości, tworzącej "gnój PZW", którą Ty oceniasz na 99% członków PZW, a do udziału w której się sam przyznajesz. Łatwo możesz powiedzieć "To nie ja, to oni". Wystarczy trochę zmienić nastawienie. Bo jak się domyślasz z powtarzanych, a odrzucanych przez Ciebie uparcie
propozycji włączenia się w budowanie środowisk i działań, wcale Cię do tej 99% masy nie zaliczam.
To, że jakieś pomysły padają spośród przedstawicieli tej 99% grupy to nie znaczy, że są one cokolwiek warte. Przecież sam twierdzisz, że większość i demokracja uznająca zdanie każdego nie ma sensu.
Stowarzyszenia, sprawnie i skutecznie funkcjonujące, są jak najbardziej elementem gospodarki rynkowej, ba, systemu liberalnego. Tylko dobrze zorganizowane stowarzyszenia wolnych ludzi, chcących coś osiągnąc i miec wpływ, a nie socjalistyczne "organizacje społeczne" roszczeniowych "klientów".
Stowarzyszenia nie są też na pewno elementem posocjalistycznej ideologii "handlowej", tego, co określiłeś kiedyś jako "postfeudalizm" czy jakoś podobnie, tylko przejawem aktywności czlonków spoleczeństwa obywatelskiego, darzących się zaufaniem wynikającym ze szczerości intencji i działań, z chęci i umiejętności współpracy. Wśród takich ludzi i w takich grupach ludzi, tworzących twórcze i opiniotwórcze srodowiska dokonują się rzeczy ważne.
Nie czuj się taki "zdołowany". Piszę również o tym, co publikuje Jacek Kolendowicz i inni, jeżeli piszą bzdury w sprawach, które znam. Zawsze też podpisuję moje wypowiedzi moim imieniem i nazwiskiem.
Natomiast przy całym szacunku do twórców czasopism wędkarskich i do tworzących je sprawnych wędkarzy zauważ, proszę, że są oni przedsiębiorcami, który realizują swoje plany, korzystne komercyjnie dla nich i dla ich firm, nie będących bynajmniej żadnymi instytucjami charytatywnymi. Oni żyją z wędkarzy. Są stroną. Ustawiają się jako strona, w opozycji, a nie we współpracy. Nic dziwnego, że zachowują się jak strona. Przeciwna w interesach stowarzyszeniu wędkarzy i tak się definiująca.
Wędkarze są "przeciw", często nawet przeciw sobie, i to ich "przeciw" łatwo nakierować na niszczenie, a nie na naprawianie i zmienianie. A wędkarze tym podszeptom ulegają. Ty też piszesz, że sam nie wymyślasz wielu kwestii.
A wędkarstwo da się naprawiać, stowarzyszenie wędkarzy również. Jest wiedza, są przykłady, pojawiają się ludzie.
To się da zrobić.
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
03.08.2006 22:25
Wszystkie ostre słowa w poprzedniej mojej wypowiedzi tyczą się tej większości, tworzącej "gnój PZW", którą Ty oceniasz na 99% członków PZW, a do udziału w której się sam przyznajesz
W tym zdaniu ujałeś wszystko. Oskarżasz mnie i wszystkich innych zwykłych wędkarzy, że to my tworzymy "gnój PZW". Nie władze PZW, który ten gnój rzeczywiście stworzyły, tylko my? Koledzy nie będący działaczami, nieaktywni członkowie PZW tworzą "gnój PZW" - słyszycie?
To jest Jerzy totalne przegięcie. Nie ma chyba o czym mówić. I nie żądaj przeprosin, jak na ciebie zaraz joby polecą od innych. Dowaliłeś. Od tego poziomu ja mówię "dość".
04.08.2006 13:04
Tomku,
Nikogo nie oskarżam, w odróżnieniu od różnych zapalczywych "ubijaczy piany", tylko stwierdzam fakty. Wprawdzie zarówno samo określenie jak i wartość odsetkową wziąłem od Ciebie, a do tej grupy zaliczyłeś się sam.
Stowarzyszenia mają to do siebie, że ich jakość zależy od jakości czlonków. Władze też są powoływane przez czlonków.
To, o czym piszesz to rozumienie organizacji społecznych na modłę PRL-u i głoszony "klientyzm" takie rozumienie tylko utrwala. Wówczas "władze" były nadawane i niewzruszalne. A członkowie zależni. Struktury i stosunki społeczne były zaś budowane na antagonizmach i agresji. Większość w tym trwa i, niestety, może. I nie zamierzam tego zabraniac (w odróżnieniu od rożnych miłośników regulacji) tylko tłumaczyć, edukować i przekonywać. Do mniej "zsowietyzowanych" dociera łatwiej, do bardziej uksztaltowanych przez "komunę" - trudniej.
Tak sie składa, że pominąłeś wszystko inne, a wyciągnąłeś to, co słyszałem już nie raz od dawnych "działaczy" PZW, do których zastąpienia przez normalnych wędkarzy doprowadzałem. Déjà vu? Słyszalem właśnie od nich odezwy do "ludu" starające się wywołać jego "gniew" na tego, co to obraża, chce zabrać wody, odebrać prawa, stworzyć dla nielicznych, itp. itd. Nawet posunęli się do pozbawienia mnie funkcji. Ale nie byli w stanie pozbawić mnie wpływów wśród wędkarzy. Tobie też się nie uda.
Ani różnym innym, pozbawionym honoru, agresywnym "ubijaczom piany".
Nie dziwię się temu, co napisałeś, traktuję to jako element sporu, znany mi dobrze. Taką samą naturę mają "działacze" PZW, przeciw którym podobno krzyczysz. Ale to nic dziwnego, bo skrajności się stykają.
Nie zamierzam się o nic obrażać. Wiem co jest zniewagą i jasno to napisałem w innym miejscu.
Normalni ludzie mają trudno w naszym społeczeństwie. Bo zdominowani są przez krzykliwe grupki roszczeniowców, a samym trudno im się zebrać razem, bo nie chcą często funkcjonować na poziomie agresywnych roszczeniowców, a jednocześnie nie potrafią ich zdominować. Bo trudność sprawiają pozrywane więzi społeczne i niedostatek zaufania, a często i wiedzy i umiejętności, na których buduje się społeczności.
Ja sytuacje w PZW szacuję zupełnie odmiennie. Prowadzniem PZW zajmuje się, lepiej czy gorzej, przynajmniej 10% członków, tworzących zarządy kół i okręgów, komisje oraz różne inne struktury.
Oprócz tego jest sporo ludzi uczestniczących w zorganizowanym wędkarstwie. Dzięki nim są organizowane różne szkółki, obozy, spotkania, zawody, podejmowane są kontrole i działania gospodarcze itp.
Problem stwarzają ci, którzy swoją roszczeniowość realizują uczestnicząc w zarządzaniu PZW. To oni faktycznie podejmują decyzje, to oni wyłaniają zarządy, to spośród nich rektrutują się różni "działacze". Tych ludzi, sądząc po frekwencji na zebraniach sprawozdawczych i wyborczych, kiedy trudno niejednokrotnie znaleźć dość obecnych do zapełnienia miejsc w zarządach i komisjach, jest 5 - 10%. To oni właśnie ustanawiają składki, zatwierdzają plany zagospodarowania. Z jednej strony robia "dobrą robotę", bo to również oni skutecznie przeprowadzili procedury składania ofert na dzierżawę wód, ale także oni nie potrafią zmienić sposobu zarzadzania wędkarstwem. To tych właśnie ludzi słuchają zarządy (niektórzy sa w zarządach) i ich się obawiają ci, którzy chcieliby jakieś zmiany wprowadzać.
Oprócz tego jest cała ogromna rzesza wędkarzy, w większości cakiem normalnych, którzy się nie angażują, traktując całość tego przedsięwzięcia jako "dopust Boży", bo nie chcą i nie potrafią ścierać sie z aroganckimi, agresywnymi roszczeniowcami z różnych stron. Wielu z tych normalnych, bardzo wielu, doskonale rozumie istotę stowarzyszania się, rozumie zobowiązania wynikające z podpisania deklaracji członkowskiej ale jest zniechęcana przez tych krzykliwych.
Ci ludzie własnie sa szansą na tworzenie normalnego, nowoczesnego stowarzyszenia, opartego na współpracy, na zaufaniu, na osiąganiu wspólnie ustalonych celów, racjonalnych, rzetelnych, rzeczowych, opartych na kalkulacjach, na analizie zasobów i możłiwości. Ci ludzie moga tworzyć grupy wedkarzy w kołach, oparte na zaufaniu, wynikajacym ze szczerości intencji i działań, chęci i umiejętności współpracy.
Tacy ludzie istnieją wśród nas, jest ich cakiem sporo i da się ich zebrać razem, a przynajmniej na to wskazuje moje doświadczenie. Tacy ludzie mogą wyłonić spośród siebie podbnych do siebie przedstawicieli - godną reprezentację normalnych wędkarzy.
Dotychczasowe kalkulacje wskazują na to, że takich normalnych ludzi wystarczy rownież 5-10 % żeby dokonać istotnych zmian. Sądzę, że jest ich przynajmniej 1/4 wszystkich wędkarzy. To aż nadto. Zwłaszcza, że wśród obecnie aktywnych wcale takich normalnych nie brakuje, wbrew Twoim ocenom.
Nie potrafią tego zrobić ludzie agresywni, roszczeniowi, napastliwi. Wywołujący antagonizmy i konflikty, a nie szukający porozumienia i współpracy.
Wszystko pozostałe zależy wprost od ludzi. To jest fundament dla zmian przyrodniczych, ekonomicznych i gospodarczych.
To sie da zrobić.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
04.08.2006 13:55
To ja mam propozycję. Zajmuj się organizowaniem nowego stowarzyszenia. A ja i inni wedkarze od czasu do czasu się wypowiemy co do oczekiwań, tak jak dotychczas. I tego prawa do wypowiadania się, do proponowania rozwiązań, do obrony wód przed szkodliwą działalnością ich gospodarzy nie neguj więcej.
Robimy 2 różne rzeczy, w żadnym punkcie nie przeszkadzające sobie więc chyba po temacie. Nareszcie
04.08.2006 14:04
Tomku,
Problem właśnie w tym, że przeszkadzają.
A przynajmniej w takiej formie, w jakiej się pojawiają.
Taki sposób "wypowiadania się" przeszkadza w budowaniu normalnego stowarzyszenia. Nie tylko w nim nie pomaga, ale bardzo mocno przeszkadza.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
04.08.2006 18:28
Skoro taka pisanina może przeszkadzać w gadaniu o kolejnej fikcji i przywracać uwagę na sprawy zasadnicze to bardzo dobrze dla wędkarzy i dla wód. Nas na prawdę interesuję gospodarowanie na wodach przez firmy PZW (okręgi) a nie cała otoczka stowarzyszeniowa typu zebrania, wybory, sport itp. Nie chce mi się gadać więc o stowarzyszeniu, które g... wszystkich obchodzi tylko o wodach i ich zagospodarowaniu, ewentualnie o wywieraniu jakiegoś wpływu na to gospodarowanie. Wpływu, jaki mozna mieć zza swojego biurka, zza ekranu komputera i tyle.
Pozdrowionka
03.08.2006 14:59
Nie pozostaje nic innego, jak przypomnieć tobie i Markowi, że uczestnicy forów dyskusyjnych są co najwyżej srodowiskiem opiniotwórczym i wypowiadają się za pewną opcją i wizją wędkarstwa. I to działanie jest wszystkim, co ewentualnie chcemy i możemy. To już zostało jasno powiedziane. Powinieneś w koncu przyjąć to do wiadomosci.
kolejna bzdura. Internet, w tym i to forum jest narzedziem. Srodkiem porozumiewania się. Opiniotwórczy to może byc sobie Kolendowicz... niestety...
Nie wiem co ty chcesz osiągnąc, chyba tylko to żeby pomącić, bo tak to wyglada, że z jednej strony ty i MK a z drugiej wszyscy inni. Te proporcje mówią same za siebie.
masz jakieś wyniki badań w tej materii??? Ja poza Tobą i nielicznymi jeszcze krzykaczami oraz toczącymi swoja prywatną wojne dwoma, czy trzema redaktorami (wszystkich) gazetek ściennych o tematyce wedkarskiej jakoś tych wszystkich nie widzę.
Wielu zaś, patrzących trzeźwo na rzeczywistość, robi swoje i nie ma po prostu czasu na przepychanki z populistyczną demagogią w Twoim wykoinaniu, która logiczna, prawidłowa i realistyczna jest tylko w Twoim mniemaniu jedynie. W rzeczywistości jest to konglomerat wzajemnie wykluczajacych się oderwanych od siebie i niespójnych rojeń...
Obrażanie mnie jako sovieticusa jest zabiegiem niskich lotów.
skoro tak pieknie wpisujesz się w definicje Ks. Tischnera...
Pomysły zawarte np. w pracach komisji z Gdańska tworzą wizję zupełnie innego PZW, nastawionego na klienta takiego jak ja i większości wedkarzy. Te same pomysły padają w dyskusjach, petycjach, listach otwartych, są w artykułach w gazetach. To są pomysły realistów, ludzi którzy myśla kategoriami gospodarki rynkowej, normalnej, normalnych relacji między wedkarzem-klientem (wypowiadającym się jakie są jego oczekiwania) a gospodarzem wody.
pomysłów można mieć miliony. Trzeba jednak też mieć pomysł na ich realizację.... Gdańsk ich nie podaje...
Wiesz ja ma też pomysł. Pomyślałem sobie, że Polska będzie mistrzem świata w pici polo na małe bramki. Nawet mi sie podoba. Miłośnikom pici polo pewnie też. No to super. Pozostało jeszcze tylko to mistrzostwo OSIĄGNĄĆ. Na topomysłu dziś nie mam (Gdańsk też), ale co mi tam...
To bezczelność na równi z chamstwem, jakie zawarte są w oczernianiu mojej osoby publicznie. Moje zdolnosci przywódcze i inne na pewno nie pasują do wizji wszystkowiedzącego fuhrera i nie tobie o mnie sądzić. Zadnych przeprosin nie oczekuję, bo mi to delikatnie mówiac zwisa.
najpierw byś musiał przeprosić tych wszystkich, których sam notorycznie na tym i na innych forach obrażałeś gdy tylko coś mijało się z Twoją wizją...
przecież sam tego nie wymysliłem.
a to akurat, jest oczywiste....
03.08.2006 16:33
Dobrze sie bawisz? To baw się dalej.
..."najpierw byś musiał przeprosić tych wszystkich, których sam notorycznie na tym i na innych forach obrażałeś gdy tylko coś mijało się z Twoją wizją..."
Te i inne zdania to podłe insynuacje, których mam nadzieję czytelnicy tego forum nie wezmą na poważnie.
03.08.2006 17:09
Ubliżasz za każdym razem gdy ja (czy ktoś inny) się z Tobą nie zgadza. Ubliżasz sugerując mi (i innym) działania "na zlecenie". Działania "przeciwko" i tym podobne.
Oto jeden malutki przykład z bogatej TFUrczości Tomka w tym zakresie.
Cytuję:
Są też osoby, które mają za zadanie wprowadzać zamęt, tworzyć problemy, skłócać środowisko i demontować to, co niektórzy starają się stworzyć. W czyim interesie są takie działania - prosto stwierdzić. Tych, którzy czerpią korzyści z obecnego bajzlu, którzy są zainteresowani żeby nic się nie zmieniało albo jak najpóźniej.
Typowe dla Autora wrabianie przeciwników dyskusji w udział w "układzie". Kwa! kwa!
Trzeba więcej?
http://www.p...7913&highlight=
03.08.2006 22:45
Jak w tytule.
Jeśli to zdanie uważasz uraża ciebie, to wszem i wobec oświadczam:
Nie uważałem i nie uważam iż pan Marek Kaczmarczyk pisze na zlecenie ZG.
Jednocześnie podtrzymuję moja prywatną zacytowaną w poscie wyżej opinię, opinię z którą zgadza się też parę osób z tego forum, iż teorie wygłaszane przez panów JK i MK, gdyby zyskiwały posłuch - a na szczęście tak nie jest, służyłyby zachowaniu obecnego status quo w PZW, "torpedowaniu" tworzenia się grup propagujących niewygodne dla władz PZW rozwiązania. Twierdzę, że jedym skutkiem podjęcia działań w/g sposobów proponowanych przez w.w. panow będzie przedłużanie agonii trupa, jakim jest PZW w obecnym kształcie i spowalnia ewentualne zmiany, które zajść mogą pod naciskiem opinii publicznej. Opinii prezentowanej w niektórych mediach, m.in. w internecie.
Przypominam również iż wszelkie moje wypowiedzi dotyczące spraw poruszanych w różnych dyskusjach są moją prywatną sprawą i nie życzę sobie pomawiania, obrażania, ośmieszania i wyzwisk pod moim adresem, a adminów proszę o dalsze śledzenie wątku.
03.08.2006 23:12
Nie przesadzaj
Tomku, przeceniasz ten ZG, to ich przerasta. )
Demonizujesz też i nadajesz niepotrzebnie jakąś wartość temu, co jej nie ma.
Dyskusje, ktόre nie dążą do konkretnego celu, ktόre są tylko sofistycznymi wygibasami, a w gorszym wydaniu, tzw, „odwracaniu kotka ogonkiem”, mogą być dla kogoś co najwyżej zabawą. Czy są zabawne? Niech to już sobie ludzie sami ocenią.
Nie ma sensu przydawać jakiegokolwiek znaczenia takim „dyskusjom”. Niczego nie uczą, do niczego nie prowadzą. Typowe bicie piany albo zagadywanie tematu. To właśnie pokazałem w tej dyskusji „o dyskusji”. Dyskusji donikąd. Kto chce, kto ma cierpliwość, niech sobie przeczyta i przeanalizuje – może się czegoś dowie. )
Nie przeceniaj też roli Marka i Jurka ani czasem nie łącz ich wypowiedzi. To nie ma sensu. Ja już w każdym razie wolę oryginał myśli niż jego wtόrne kopie czy klony. ))))
Daj spokόj, szkoda klawiatury, szkoda miejsca na serwerze, ktόrego i tak nadużyliśmy. Podziwiam Admina za cierpliwość.
)
Andrzej
04.08.2006 11:36
tracisz ją Andrzej....
Ja już w każdym razie wolę oryginał myśli niż jego wtόrne kopie czy klony. ))))
niestety.
Zaręczam Ci, że lepsza dobra kopia niz kiepski oryginał...
Dla jasności. Mysli są moje prywatne. Niewątpliwie są one w jakiejś części efektem wpływu kontaktów z wiedza róznych (w tym Jurka) ludzi, ktorzy pozwolili sobie te wiedzę rozpowszechnic. Część jest efektem obserwacji własnych i kształtowania sie ich (tych myśli) po wpływem tychże.
Gdyz tylko krowa nie zmienia zdania...
I niech to ostatnie zdanie bedzie komentarzem do całej tej dyskusji...
04.08.2006 11:57
04.08.2006 12:11
To jedno rzeczywiście Ci się udało:
"Zaręczam Ci, że lepsza dobra kopia niz kiepski oryginał..."
))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
To ta własna myśl? Bardzo, baaaardzo fajna. )
Choć świadczy... powiedzmy: o niskim poziomie samokrytycyzmu i wygórowanej samoocenie. Może nawet wyGURUwanej.
Ale błysnąłeś. Gratuluję. Robisz postępy. Wzoruj, się wzoruj.
Życzę sukcesów w tych naukach.
A co do tej Twoje złotej sentencji, dodam od siebie, że czasem ani jedno, ani drugie niewiele warte.
))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Andrzej
04.08.2006 12:38
i bardziej ogólna niż osobista (czy w jakikolwiek sposób skierowana) ta myśl. Nie jest więc miernikiem samooceny, czy krytycyzmu.
Dziękuję jednak za pochwałę...
a
człowiek uczy sie całe życie
To już nie moje....
Za to bardzo prawdziwe...
.. az do grobowej deski....
Pozdrawiam Marek
P.S. dziękuję też za ocenę mojej osoby. Nie podejme się rewanżu. Może nie mam klasy, ale mam elementarne oczucie przyzwoitości. Choć czasem zdaży mi się ocena kogoś (vide moje spory/kłótnie z Tomkiem) to jednak nie czuję z tego powodu satysfakcji i - gdy sie opamiętam - staram się z nieuprawnionych ocen wycofać....
04.08.2006 12:43
Powodzenia
Andrzej
04.08.2006 12:46
03.08.2006 00:21
Poniższe cytaty:
Najpierw czas skończyć z fikcją stowarzyszenia, które nim na prawdę nie jest.
konieczności dokonywania zmian w PZW.
stoją ze sobą w absolutnej i doskonałej sprzeczności.
Zdecyduj się więc, czy chcesz być KONSUMENTEM, czy członkiem.
Czy chcesz być klientem firmy, która za godziwą oplatę da Ci szansę na satysfakcjonujące łowienie, czy członkiem stowarzyszenia, w którym zobowiążesz się dziełać. I zmieniać je. Od dołu (bo od góry to za Cezara)...
Zdecyduj się, bo jak na razie, to rzucasz sloganami, które nie mają żadnego przełożenia na realia. Nośnymi medialnie, lecz absurdalnymi realnie.
Chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko... Nie da się....
Ankiety by ogłaszać trzeba najpierw prawidłowo skonstruować. Ta którą proponujesz jest zła z założenia, gdyż narzuca odpowiedzi oczekiwane przez pytającgo. Siłą rzeczy zebrane z niej informacje będą miały wartość śmieciową. I nic nie udowodnią.
Bawisz się Tomku w chwytliwy populizm i tym samy właśnie Ty jesteś kamieniem rzucanym w tryby zmian. Zmian, które mogłyby być źródłem normalnego wędkarstwa. Niestety, dzięki Tobie i Tobie podobnym ludzie zamiast zmieniać swiat wokół siebie ograniczają się do narzekania, krytykowania i czekania na Mesjasza, który za nich to wszystko zrobi...
Już kiedyś czekali. Nie przyszedł.
Tym razem też nie przyjdzie...
A czas płynie....
Dzięki Tobie i Tobie podobnym. Co to dla nich tylko "nie da się", "dajcie", "won"....
Od dwóch conajmniej kadencji jeden kryminalista podobnie z trybuny sejmowej nadaje....
Pozdrawiam Marek
03.08.2006 10:53
Mareczku. Nie ma sprzeczności. Konczenie z fikcją jaka jest teraz i przekształcanie związku w relacje klient-sprzedawca to jest pożądane, logiczne, mądre.
A co do własnego udzielania się i prac "oddolnych":
Ależ mozecie sobie robić, działać, udzielać się, poswięcać czas, zostać prezesami itp. Róbcie, jak przypadkiem wam wyjdzie chętnie zapłacę licencję. Jestem konsumentem i prezentuję podejście większości wedkarzy, którzy też chcą by ktoś zrobił a oni chcą łowić. Ja nie chcę pracować i wbijać gwoździ w pomost, gotować parówki na zawodach albo ważyć okonki, nie chcę chodzić na żadne zebrania aktywu partyjnego TFU! - związkowego. Nie i już.
Wszyscy wędkarze i ja będę patrzył wam na ręce. Jak zarzucicie siatkę w wodzie, na którą zapłaciłem licencję będę mówił "won". Jak cokolwiek będzie nie tak jak powinno, będziemy wieszać psy na zarządach. Będziemy pisać do gazet, w necie, nagłaśniać sprawy. Pisać protesty do ministrów, że władze niszczą przyrodę.
Kamieniem w tryby nie jest moje realne i zdrowe podejście do tematu. Kamieniem jest spychologia odpowiedzialności, którą uprawiasz po przyjęciu Jurkowych teorii. Kamieniem jest negacja wypowiadania się przez pisanie w gazetach, necie, w listach i petycjach. Bo te artykuły, listy itp. mówią o tym jak powinny być zagospodarowane wody i jasno mówią o tym kto ma to zrobić. Mają to zrobić profesjonaliści wynajęci do pracy przez nas, a nie amatorzy tacy jak ty czy ja. Powierzanie spraw amatorom to kolejny kamień w tryby, to kolejny krok wstecz. Działactwo w PZW ludzi, którzy na to nie mają czasu i ochoty jest ryzykiem, uwstecznianiem i wodą na młyn obecnych władz, po których wszyscy się powinni spodziewać odpowiednich do realiów działań. W naszym rozumieniu my płacimy na to, żeby ktoś to zrobił. I to jest jedynie słuszna droga. Jak chcesz pracować to pracuj, ja zapłacę za efekty jesli te efekty będą. Za prace fizyczne 30zł dniówka. Za organizowanie, prezesowanie wypłata zależna od efektów. Dlatego nie chcę już amatorszczyzny, którą propagujecie, bo od lat wody przez to ubożeją. To jest kamień w tryby, a raczej w trybiki które dopiero ruszają. Odwracanie kota ogonem, albo wkładanie nowych narządów w trupa. Trupa najpierw trza zreanimować, a jak się nie uda to zakopać.
03.08.2006 11:27
Tomku
chętnie zapłacę licencję. Jestem konsumentem i prezentuję podejście większości wedkarzy, którzy też chcą by ktoś zrobił a oni chcą łowić. Ja nie chcę pracować i wbijać gwoździ w pomost, gotować parówki na zawodach albo ważyć okonki, nie chcę chodzić na żadne zebrania aktywu partyjnego TFU! - związkowego. Nie i już.
zdrowe podejście
Wszyscy wędkarze i ja będę patrzył wam na ręce. Jak zarzucicie siatkę w wodzie, na którą zapłaciłem licencję będę mówił "won". Jak cokolwiek będzie nie tak jak powinno, będziemy wieszać psy na zarządach.
będziesz mógł conajwyżej zejść z łowiska jako niezadowolony Klient. Więcej praw - poza konsumenckimi - mieć nie będziesz gdyz jako KONSUMENT nie będziesz członkiem stowarzyszenia.
Na ręce mogą patrzeć Ci, którzy wybrali, czyli członkowie. Zdrowe stowarzyszenie konsumentów się pozbędzie. Zacznie im sprzedawać usługę. Jak będzie kiepska to samo zrobi sobie krzywdę. Jak będzie dobra to zarobi. Jak KONSUMENT zechce dołączyć to... się zobowiąże podpisując deklaracja i będzie rozliczany i sam będzie mógł rozliczać...
Będziemy pisać do gazet, w necie, nagłaśniać sprawy.
Pisać protesty do ministrów, że władze niszczą przyrodę.
z jakim efektem? Takim jak dziś? Czyje władze? Federacji Konsumentów?
Kamieniem w tryby nie jest moje realne i zdrowe podejście do tematu. Kamieniem jest spychologia odpowiedzialności, którą uprawiasz po przyjęciu Jurkowych teorii. Kamieniem jest negacja wypowiadania się przez pisanie w gazetach, necie, w listach i petycjach. Bo te artykuły, listy itp. mówią o tym jak powinny być zagospodarowane wody i jasno mówią o tym kto ma to zrobić.
tu mamy zdania całkowicie odmienne i czas pokaże.... że sie mylisz. Niestety przez Ciebie trzeba czekać dłużej...
Mają to zrobić profesjonaliści wynajęci do pracy przez nas, a nie amatorzy tacy jak ty czy ja.
w jaki sposób masz zamiar ich wynająć skoro nie chcesz nic robić poza płaceniem?
Tomek, to jest paranoja totalna!
Negując chęć działań oddolnych nie masz żadnego wpływu na to kto jest na górze. Więc jak chcesz by ta góra spełniła Twoje zachcianki?
Przez petycje?
Powierzanie spraw amatorom to kolejny kamień w tryby, to kolejny krok wstecz.
znakomita większośc (ocierająca się o 100%) udziałwowców spólek giełdowych to.... amatorzy. Amatorzy, którzy wybierają spośród siebie Rady Nadzorcze (też często amatorskie), które (w różny sposób) zatrudniają Zarządy. Tu dopiero pojawiają się fachowcy...
Czyli nie masz racji. Świat się kręci dzięki aktywności amatorów...
Działactwo w PZW ludzi, którzy na to nie mają czasu i ochoty jest ryzykiem, uwstecznianiem i wodą na młyn obecnych władz, po których wszyscy się powinni spodziewać odpowiednich do realiów działań.
ale te obecne jakoś nie chcą robić tego co się spodziewasz i raczej nie zechcą. To co wtedy?
W naszym rozumieniu my płacimy na to, żeby ktoś to zrobił.
płacisz w sklepie, w knajpie u szewca, czy na specu u Buzalskich. Tu nie płacisz...
I to jest jedynie słuszna droga. Jak chcesz pracować to pracuj, ja zapłacę za efekty jesli te efekty będą. Za prace fizyczne 30zł dniówka. Za organizowanie, prezesowanie wypłata zależna od efektów. Dlatego nie chcę już amatorszczyzny, którą propagujecie, bo od lat wody przez to ubożeją.
Wody ubożeją nie przez amatorszczyznę tylko przez rabunkową gospodarkę do której spory swój udział wnieśli wędkarze...
Wnieśli przez nieodpowiednie władze, które sami se wybrali (a raczej dali sobie wybrać cwaniaczkom bo im sie nie chciało). Władze, które (zgodnie z logiką demokracji) reprezentują tych, którzy faktycznie ich wybierają. Czyli przez miłośników mięska za 1 PLN... Co czynią całkiem skutecznie...
Wszak karpii w gliniankach wszelakich zawsze można dorzucić.
Jak władzy nie weźmiesz to ona sama Ci się nie odda.
Tak to działa. Zawsze.
Uważasz, że Kaczory źle rządzą, że rujnują kraj? Petycjami ich nie zwalicz. Musisz poleźć na wyboryu i wybrać se swoje władze...
I tu tak samo. A jak się nie chce to trudno...
Zawsze można ubrać się w piórka ZBoWiD-owca i się chełpic:
Przecież napisałem tyle petycji, tyle apeli i tyle listów otwartych.. NIe wiem więc dlaczego jest dalej źle....
04.08.2006 00:02
Zdrowe stowarzyszenie konsumentów się pozbędzie. Zacznie im sprzedawać usługę. Jak będzie kiepska to samo zrobi sobie krzywdę.
No to uzdrawiaj to PZW i pozbywaj się konsumentów. Jakieś 99% odejdzie. Kto będzie sprzedawał usługę i jaka ona może być? Kiepska to jest, a będzie żadna. Aleś odkrył sposób na poprawę, niech cię chudy byk.....
Negując chęć działań oddolnych nie masz żadnego wpływu na to kto jest na górze.
Nie neguję. Działaj sobie w swoim grajdole, jak ci się podoba. Mnie chodzi o sprawy generalne dotyczące ogółu wód w Polsce, a jakieś tam stawy w Zielonce powiewają mi i innym spoza Zielonki
Wisi mi kto jest na górze. Byle nie był Sb-kiem bo to wstyd i byle robił rzeczy służące wędkarzom i rybnym wodom. I nic kurna więcej. A to się robi właśnie pisaniną wszelkiego rodzaju. A kto może i ma czas to na tą chwilę wywlekaniem na wierzch nieprawidłowości, nagłaśnianiem przekrętów i bzdur.
znakomita większośc (ocierająca się o 100%) udziałwowców spólek giełdowych to.... amatorzy. Amatorzy, którzy wybierają spośród siebie Rady Nadzorcze (też często amatorskie), które (w różny sposób) zatrudniają Zarządy. Tu dopiero pojawiają się fachowcy...
Ok, bardzo chętnie poprę pomysł spółki w/g KSH działającej w/g reguł rynkowych. Zajebiście, róbcie, dzialajcie, organizujcie.
Ale że mam już "prezes" na pieczątce, to dalej na moją pracę nie licz, bo żaden to już awans
ale te obecne jakoś nie chcą robić tego co się spodziewasz i raczej nie zechcą. To co wtedy
Nie chcą, ale prędzej czy później będą musiały. Pękają pod naciskiem opinii wędkarzy i zaczynają zdejmować siaty. Pękną i w innych tematach a tak szybko, im bardziej czują "oddech na plecach" ze strony mediow czy grup wędkarzy. Komuna też się długo trzymała, a pękła na raz
Jak władzy nie weźmiesz to ona sama Ci się nie odda.
Ja nie chcę władzy w PZW, jak ty chcesz to kandyduj
Ja mam już stałą pracę i to fajną, własną, nie muszę żebrać o diety
02.08.2006 17:01
W moim akurat okręgu nie przejdzie "oddolnie" nic. Znam ludzi, którzy próbowali i znamy opinię ZO. I tak we wszystkich okręgach.
jak nie da rady oddolnie to jak sobie Tomek wyobrażasz, że stanie się to "odgórnie:?
ZG, ktorego sobie nie wybrałeś ma raptem (pewnie pod wpływm dziury ozonowej) przejść jakąś metamorfozę i zronić Ci (i przy okazji innym) "dobrze"?
Chyba sam w to nie wierzysz...
A może ZO, którego również sobie nie wybrałeś? A może Koło, w którym tylko znaczki kupujesz do klasera?
"Obywatellu! Zrób sobie dobrze sam"
to słowa piosenki, które chyba najlepiej to opisują.
Na pytanie kto, co i kiedy oraz dlaczego odpowiedziałem juz wiele razy. Te władze, od zaraz i dlatego, ze mamy kryzys ze wszystkim - wodami, rybami, eksploatacją i mozliwościami aktywności członków
do dziś nie zrobiły to teraz zapragną nagle?
Jak tego nie zrobią co postulujemy to położą wszystko. I chyba o tym wiedzą, tylko mają to w nosie.
Niby dlaczego miałoby się tonagle zmienić? Delfin myślisz? :lol:
Nie wiem na ile sytuacja o której piszemy zmusi władze do zmiany postepowania.
Podejżewam, że "na wcale".
Dlatego ZG to ostoja betonu, tkwiąca w epoce kamienia łupanego jak napisał we wstępniaku redaktor Kolendowicz.
Ostoja jako nośnik przemian. Chyba czegoś nie rozumiem
Dlatego wędkarze atakują najbardziej ZG bo to jest reprezentacja całego związku, wszystkich okręgów, tylko z tego miejsca może wyjśc impuls na powazne zmiany i ich propagowanie, tłumaczenie w WW jako medim zwiazkowym.
jakim cudem skoro do dziś nie wyszło?
I tyle. Od dołu bedziemy się prosić latami.
"sie prosic" zgoda. Trza "se wziąć"
A sami nic nie zrobimy prócz pisania i wpłacania kasy, gdyż nie ma ludzi myslacych i mających czas na działactwo.
to kicha...
Czas mają emerytowani milicjanci albo siwe głowy, do których przyszłościowe myslenie trzeba wbijać młotkiem przy okazji wybijania ze łbów komuny
czyli pat....
Nam sie nie chce bo nie mamy czasu.
Im się chce, ale co innego niż nam....
Pora umierać.
albo zmienić optykę....
MOIM ZDANIEM
Pozdrawiam MK
02.08.2006 17:56
Tak, jest klops i kicha. Zdajesz sobie wreszcie sprawę że ja, ty, inni którzy się odzywają na portalach nie zrobią tego, o czym pisze Jurek. Nie pójdziemy na wybory bo nie ma kogo wybierać. Nie będziemy się udzielać bo nie ma czasu. Nie zostaniemy dzialaczami z tych samych powodów.
Więc może wreszcie, skoro i ty zaczynasz chodzić po ziemi to i Jurek zacznie realne propozycje dawać.
A moim prywatnym zdaniem realne szanse daje tylko i wyłącznie: pisanie, propaganda, petycjowanie, naciskanie, wywlekanie na wierzch nieprawidłowości, wspóldziałanie z mediami w dziedzinie propagandy itp. Wytwarzanie atmosfery do zmian, medialnego nacisku. I na tym koniec naszych mozliwości i chęci.
02.08.2006 23:34
Niestety Tomek,
ja napisałem coś wręcz przeciwnego. Tylko Ty nie chciałeś tego zauważyć.
Jak se sami nie weżmiemy to nikt nam nie da. Choćbyś pisał miliony petycji do usranej śmierci.
Nie da bo nie "nasz" tylko "ich" więc dlaczego ma dać?
Da, ale "im"
Karpiki i gówniane wędkarstwo....
Jak se sam nie weźmiesz to też to gówno dostaniesz.
A wziąć mozesz tylko jedną drogą.
Znaną. Wskazaną przez Jurka....
Jest inna jeszcze, ale ona nic nie zmienia. MInister od sportu. Naświetlona aferka jakaś i PISuary z chęcią wprowadzą komisarza. Fajny stołek przed wyborami. 600000 głosów...
Tyle, ze też łapki jedynie do siebie.
Zamienił stryjek.
Jak se nie weźmiesz to Ci nikt nie da...
Prawda znana od tysiąc leci....
A Ty pisz... na Berdyczów....
Jedyna nadzieja w tym, ze inni mimo Ciebie i wbrew Tobie jednak zrobią Ci dobrze....
OD DOŁU.....
Amen...
31.07.2006 00:08
Jest wyjście, jest alternatywa dla Sanu. Dokładnie to, co napisałeś:
"Wzorcowo zagospodarowane wody okręgu to takie, gdzie wszystkie ważniejsze rzeczki mają odcinki specjalne spełniające rolę mateczników."
Gdyby w każdym Okręgu utworzono choć jedno łowisko tak działające jak ten San (tzn. dobrze pilnowane, z limitowaną ilością łowiących w danym dniu, z dobrą kontrolą ilości odławianych ryb i realną do takiej usługi ceną) to nie trzeba byłoby jechać na ten San, jak napisałeś 1000 km. Każdy miałby coś takiego u siebie, stosownie do specyfiki regionu: jezioro, rzeczki pstrągowe, rzeki łososiowe itd. I to jest jakieś wyjście. Tu trzeba TYLKO odwagi Okręgόw, aby takie łowiska utworzyć. Wiadomo, spora część wędkarzy będzie protestować, bo się przyzwyczili do tego, co nadal jest, ale albo –albo.
)
Andrzej
p.s.
Z tymi liczbami to przesadziłeś ). Nawet na tych stawkach z karpiami czy tęczakami nie zawsze ryby biorą
30.07.2006 23:53
Wyobraźmy sobie najbliższe Walne Zebrania w Kołach i masowe wnioski z Kόł od wędkrzy, że godzimy się na podwyższenie opłat i deklarujemy przeznaczać co roku na ten cel dodatkowo o ..... zł więcej. Gdyby w każdym Okręgu takich wnioskόw z Walnych Zebrań napłynęło wystarczająco wiele (najlepiej z ponad połowy Kόł) to takie zmiany byłyby wymuszone od dołu. I byłoby jak chcesz; relacja gospodarz – klienci. Klient-wędkarz płaci, gospodarz ustala cenę, warunki usługi (np.limity). Klient się na nie godzi. I mamy wreszcie normalnie działające wędkarstwo jako zagospodarowanie wόd i świadczenie usług. Potrzbna jest albo ta oddolna zgoda i deklaracja wędkarzy albo wprowadzenie takich zasad bez pytania o tę zgodę. Tylko... ja to między bajki włożę.
))
Andrzej
01.08.2006 19:33
Andrzeju,
Jak cokolwiek ma dojśc do normalności, skoro już "na wejściu" spotyka się z powątpiewaniem, i to od najbardziej aktywnych ludzi.
Co do przedstawionego przez Ceiebie scenariusza, to skoro wnioski, to nie zgody tylko decyzje. Takie decyzje mogą pofdjąć tylko przekonani wędkarze, których wystarczająco wielu (tak pewnie z 5% liczby członków koła, bo więcej radko jest na walnych zebraniach) przyjdzie i decyzje podejmie. Czując się odpowiedzialnymi gospodarzami i zobowiązując swoich przedstawicieli do podjęcia takich decyzji na szczeblu ZO.
To są rzeczywiście sprawy do przeforsowania "od razu", bo składki na "zagospodarowanie i ochronę" są ustalane corocznie.
Podobnie corocznie można podejmowac eecyzje o powołaniu łowisk normalnych, zwanych nie wiadomo dlaczego "specjalnymi".
Oraz o ustaleniach dotyczących szczegółowych regulacji ochronnych na łowiskach.
I takie zmiany mają szansę na trwalość i wsparcie, a nie ryzyko :gniewu ludu", które sa w stanie podjąc tylko ludzie o silnej osobowości i mentalnie do tego przygotowani, także dysponujący wiedzą i umiejętnościami przywódczymi.
To się da zrobić. Byle zacząć.
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
02.08.2006 23:24
wiesz ...San od przemian w ZO PZW Krosno faktycznie stał się bardzo rybny, tak tez stało się z Wisłą maćka Wilka (Wisła-Goczały) i tu widac niestety jak to mawiał Leper: "Balcerowicz musi odejść!" w tym wypadku Balcerowicz to PZW.
Rybostan Pzw jest ubogi ze względu na denną gospodarkę (z małymi wyjątkami) pochwalić tu muszę gospodzrzy ZO Bielsko i pomorskich rzek
pozdrawiam
MJ
29.07.2006 10:15
Witam. Przejrzałem stronę okręgu, żeby sobie poczytać o Waszych wodach wzorcowo zagospodarowanych. Macie tam 14 łowisk o łącznej powierzchni 110ha. To parę kałuż, moje koło ma 2 razy więcej wody niż wasz okręg.
W wykazie wód nie znalazłem zbiornika w Solinie. Podobno to wasz okręg, ale zbiornik niereklamowany. Jesli jest tak wzorcowo zagospodarowany, to chyba powinienem tam pojechać i łowić 20-30 sandaczy dziennie. No bo takie są NORMALNE wyniki DOBREGO wędkarza w dobrze zagospodarowanej wodzie, a nie 2 szt wyjęte po całym dniu spinningowania. A może wezmę kolegów z jerkami i pojedziemy na szczupaki? Pewnie złowimy po 20-30 szczupaków, z czego jakaś metróweczka powinna być do sfotografowania. To przecież wzorcowo zagospodarowana woda.
Jeśli mi udowodnisz, że takie wyniki osiągają wędkarze na waszych wodach to wtedy okręg Krosno będzie wzorcowy. A na razie to chyba tak nie jest.
30.07.2006 11:34
Piotr doskonale wie, o czym pisze. Zna doskonale i lubelskie rzeczki, i roztoczańskie a także San. A jest nad wodą często, nie tylko z wędką, choć jako wędkarz jest bardzo skuteczny . Jest także od kilkunastu lat zaangażowany w gospodarkę pstrągową lubelskich rzek. Ma więc dobre porόwnanie.
O sandacze i zaporόwki go nie pytaj, bo to Piotra zupełnie nie interesuje . Pytaj go o pstrągi, lipienie, głowacice – to są te ryby, ktόre łowi. Wynikami się nie chwali, ale jakie ma wyniki, to ja akurat wiem.
Na San rzeczywiście ściągają wędkarze z rόżnych stron, w tym wielu moich kolegόw i są zadowoleini. San jest pod tym względem o tyle wzorcowym łowiskiem, że: jest tam skuteczna kontrola, codzienna (!) strażnikόw zaopatrzonych w nowoczesne środki, także kamery. I ryba rzeczywiście jest. To oczywiście więcej kosztuje, stąd wyższe opłaty za wędkowania. Ale ludzie wolą zapłacić i łowić w rybnej wodzie – czyli jest tak, jak wielokrotnie sam pisałeś, że powinno być. I jest to przykład dla innych, że można.
Jak jest na innych wodach tego Okręgu – nie wiem, nie mam żadnych danych, by krytykować. Wiem, że prowadzą ośrodki zarybieniowe pstrągόw.
San jest przykładem, że można, ale niekoniecznie gotowym wzorcem, bo jak wielokrotnie pisałem, każda woda jest inna. Jako wzorzec można na pewno wybrać: codzienne patrole straży, skuteczną kontrolę wędkarzy i rejestrόw połowόw, urealnienie opłat. To wszystko oprόcz zarybień. Te zasady może każdy Okręg zastosować też i u siebie, jeżli nie na wszystkich od razu, to na wybranych wodach. I chciałbym, aby tak było.
Pozdrawiam
Andrzej