Kredyt? |
Piątek 16 Wrzesień 2005 19:01:56
Nikt (niewielu) rozpatruje kwestie zmniejszenia rybności wód pod kątem "kredytu". A większość myśli "Panie, za późnego Gomułki to składkę roczną miałem jak dniówkę w hucie, a ryb to se mogłem nałowić o! po tąd!". I już. Koniec dyskusji. A za tydzień pójdzie i zagłosuje na Leppera czy innego Bubla, który mu obieca, ze za rok najniższa pensja krajowa wyniesie 1000 zł netto.
Tęsknota za tzw. socjalizmem z ludzką twarzą w społeczeństwie jest ogromna. Za PZW sprzed 30 lat też. I jedno, i drugie wiąże się ze spustoszeniem mentalnym wywołanym przez 50 lat najlepszego systemu na świecie. I rób co chcesz, dokąd nie nastąpi przemiana pokoleniowa, dokąd nie wymrą nie tylko ci, którzy w socjaliźmie żyli, ale nawet ci, którzy coś o tym życiu w socjaliźmie słyszeli - na zmianę mentalną nie ma szans.
![]() ![]() |
Powiązane z |
13.09.2005 16:11
Ponownie zwracam uwagę na ten napis, który od ponad miesiąca bije po oczach. Nie wiem, czemu tak mało osób zechciało? - raczyło? - odważyło się? wyrazić swoje osobiste poparcie własnym nazwiskiem. Czyżby reszcie Internautów zaglądających tu, na RO, lub na inne strony los naszych wód i organizacja wędkarstwa w Polsce rzeczywiście była całkowicie obojętna???
A może nie czują się dość kompetentni by się odnieść do przedstawionych w petycji problemów?
Może znają się tylko na wiązaniu przynęt i zakładaniu ich na haczyk? Może nic poza sprzętem i techniką łowienia ich nie interesuje? Może tylko po to zaglądają na te strony i może szukają tu tylko informacji jak jeszcze skuteczniej złowić te ryby???
Mam nadzieję, że jednak nie!
Więc w czym rzecz?
Brak ludziom odwagi? Nie chcą się wychylić? Ale dlaczego?! Tu nie potrzeba żadnej odwagi )) Naprawdę.
A może... tak po cichu to wcale nie popierają tej petycji, tylko brak im odwagi właśnie by się do tego przyznać? Może uważają, że te swoje ryby to oni jeszcze zawsze złowią i że najlepiej wszystko zostawić jak jest, nic nie zmieniać, byleby było tanio i dużo, a inni to frajerzy i nich się martwią?
Nie, mam nadzieję pomimo wszystko że nie!
Więc? W czym problem?
???
Andrzej
p.s.
A niezależnie od osobistego podpisania, ważna jest DYSKUSJA na przedstawione w tym posłaniu do Zjazdu tematy. Nikt nie twierdzi że to jedyne możliwe rozwiązania, ale od przedstawianych tam problemów się nie ucieknie. I warto już teraz o tym myśleć. I warto o tym rozmawiać i dyskutować, nie tylko tu, w interncie, ale warto by nad tymi problemami i podobnymi problemami zastanowili się działacze w Okręgach, czyli tam, gdzie naprawdę coś się dzieje, gdzie zapadają decyzje dotyczące naszego wędkarstwa.
p.s. 2
A poza tym to nieobecni nie tylko że nie mają racji – są NIEOBECNI. Nie ma ich, Nie istnieją. )))
16.09.2005 10:53
Często rozmawiam z wędkarzami. Czasami dyskutujemy na temat sytuacji w Związku. Ta petycja nie miała szans na zebranie znaczącego liczebnie poparcia, ponieważ oczekiwania większości wędkarzy są zgoła odmienne.
Wszyscy chcieliby wprawdzie, by w wodzie było więcej ryb, ale...
Ludzie tęsknią do czasów, gdy opłaciwszy jedną składkę mogli łowić w dowolnym miejscu Polski (z wyłączeniem niektórych wód będących w zarządzie PGRyb). Drażni ich wprowadzanie regulaminów dla poszczególnych łowisk, z którymi muszą się zapoznawać przed wyjazdem na nową wodę. Bezrybność wód traktują jako pretekst ku obniżeniu (a w każdym razie niepodwyższaniu) składek. Każdą podwyżkę traktują jako zamach na własną kieszeń - bo i tak wszędzie złodzieje i marnotrawcy. Jednym słowem - lepperiada. A przy tym zupełny brak orientacji w sprawach finansowych i organizacyjnych PZW (ostatnio trafiło mi się np.: spierać z wędkarzem twierdzącym, że zarządy kół otrzymują z Okręgu... pensje! - niestety, nie dostają
Z petycją im nie po drodze. Petycja im nie w smak. Petycja burzy ich wizję wędkarskiego swiata. Albo wiele lat pracy nad zmianą mentalności (może pokolenie? może dwa?), albo ostre naciski "od góry" mogą poprawić sytuację. Garstka zapaleńców biorących na swoje barki aktywność w Związku nic tu7 nie zmieni, nie będzie również przykładem, za którym pójdą inni.
16.09.2005 11:29
Tomku,
nic nowego pod Słońcem nie odkryłeś. To samo masz i w innych dziedzinach postrzegania naszej obecnej rzeczywistości. Ludzie, którym transformacja nie przyniosła dekretem krainy powszechnej szczęśliwości miodem i mlekiem płynacej tak właśnie odbieraja otaczającą ich rzeczywistość. Też tęsknią za czasami bezpiecznej (socjalnie) szaro-burej "gierkówki" i też nie pamiętają, że "tamto" było na kredyt. Kredyt, który spłacamy do dziś. To jest elektorat ugrupowań kontestujących realną rzeczywistość ekonomiczną.
Tak samo na kredyt odbywało (i odbywa się dziś) wędkarstwo. Kredyt zaciągnięty w... wodzie, która już na następne transze nie ma. Może na jakieś "chwilówki". I to nie na długo...
Jednak tak samo jak i w "dużej rzeczywistości" tak i w naszej wędkarskiej sa grupy, które to rozumieją. Widzą, że nie można było "gierkówki" ciągnąć dalej, że trzeba było wziąć na swoje barki odpowiedzialność (również ekonomiczną) za rzeczywistość. Nie szło i nie idzie to łatwo. Stąd mamy takie, a nie inne wyniki kolejnych wyborów. Jednak te grupy stają się coraz liczniejsze i powoli zaczynają (chyba - sondaże na to wskazują) dominować.
Tak samo jest wśród wędkarzy. Też powoli (szczególnie młodsi oraz bardziej wykształceni) stają się znaczącą grupą. To oni rozumieją, że przyszła pora spłacania wodom kredytu w nich zaciągniętego w latach ubiegłych. To musi kosztować. I od tego się nie ucieknie. Koszty zaś muszą się rozkładać adekwatnie do stopnia korzystania z kredytu. I to też jest oczywiste.
Nie pozostaje więc nic innego jak tłumaczyć jednym, tym tęskniącym, że dłużej - choć bardzo by się chciało - już się nie da i jednocześnie przekonywać drugich, tych rozumiejących, do zwiększenia swej aktywności. Inaczej kredyt nigdy nie zostanie spłacony, a kredytodawca
OGŁOSI UPADŁOŚĆ.
Kasa-woda zostanie pusta...
I to jest Twój - Mój - Nasz obowiązek... Przekonać...
16.09.2005 19:01
Jaki kredyt? O czym ty mówisz? To rybność wód nie jest jak odnawialne źródła energii?
Nikt (niewielu) rozpatruje kwestie zmniejszenia rybności wód pod kątem "kredytu". A większość myśli "Panie, za późnego Gomułki to składkę roczną miałem jak dniówkę w hucie, a ryb to se mogłem nałowić o! po tąd!". I już. Koniec dyskusji. A za tydzień pójdzie i zagłosuje na Leppera czy innego Bubla, który mu obieca, ze za rok najniższa pensja krajowa wyniesie 1000 zł netto.
Tęsknota za tzw. socjalizmem z ludzką twarzą w społeczeństwie jest ogromna. Za PZW sprzed 30 lat też. I jedno, i drugie wiąże się ze spustoszeniem mentalnym wywołanym przez 50 lat najlepszego systemu na świecie. I rób co chcesz, dokąd nie nastąpi przemiana pokoleniowa, dokąd nie wymrą nie tylko ci, którzy w socjaliźmie żyli, ale nawet ci, którzy coś o tym życiu w socjaliźmie słyszeli - na zmianę mentalną nie ma szans.
17.09.2005 11:16
na bieżąco i nie ma powodów by nie odbywała się również wśród wędkarzy. W polityce dinozaury powoli odchodzą w niebyt, a tu?
Właśnie na ludziach świadomych stanu rzeczy i koniecznych działań spoczywa największa odpowiedzialność. To Oni (My? - nieskromnie ) mają zadanie. Nieść posłanie w lud. Z uporem i cierpliwością... Aż do skutku...
Inaczej...
"miałeś chamie złoty róg..."
POzdrawiam Marek
17.09.2005 12:06
He, he, aleś mnie rozbawił tym niesieniem Uuuu!... Zawiało przemówieniem z okazji wybuchu Wielkiej Socjalistycznej Październikowej
Do łez, do łez...
Słuchaj, ja nie jestem od noszenia czegokolwiek w lud. Jakbym chciał coś nosić, to bym został tragarzem. Wręcz przeciwnie - uwielbiam lenistwo, a wśród ludu czuję się źle. Mam świadomość, ale to nie znaczy, że mam ochotę wziąć i ją krzewić wśród kogokolwiek. Nie jestem bowiem również jakimś krzewicielem. Nie jestem od robienia ludziom dobrze. Jeśli coś robię dobrze, to przede wszystkim sobie - a że komuś przy okazji będzie lepiej... cóż, trudno! Ale i tak najchętniej poleniuchowałbym czekając, aż ktoś mi zrobi dobrze tak, bym nie musiał się z łóżka ruszyć. Niestety - nikt się nie spieszy, więc od czasu do czasu muszę zadziałać sam.
Więc jeśli chcesz - nazwij mnie cynikiem, leniem, zaprzańcem... Kalafior.
17.09.2005 17:39
Tak, dobre to było, nieść posłanie w lud. Niesiemy od lat, niektórzy na prawdę długo. I co z tego wynikło dobrego? BEK 250 zamiat BEK 25000. Tak że jeśli chodzi o internet to również Imienniku wydaję z siebie wieki bek po szklance piwa. Jak będę chciał zrobić jakąś akcję następnym razem to się wybiorę na śląskie glinioki pod Chorzowem, tam się prędzej coś wydarzy niż w internecie.
Wiele razy stawiano mi zarzuty że nie wierzę w ludzi, że nie szanuję ich, że cynicznie się o nich wyrażam. Miło było przeczytać, że masz podobne zdanie, szkoda mi że internautów trzeba będzie wrzucić do wora z całą resztą. Ale - nie ważne ilu się ma kolegów, tylko jakich. Wypiję z twoje zdrówko, browarek się właśnie schłodził.
17.09.2005 22:34
18.09.2005 16:59
nie musisz przekonywać...
To z dzisiejszego kazania... Myślę, że pasuje tu jak ulał.
Czyli, Twoim zdaniem, petycja ma załatwić wszystko.
Zjazd się wzruszy i skruszy i uchwali....
Całe szczęście, że nie wszyscy z BEK tak myślą...
Trwaj więc w rozbawieniu...
18.09.2005 19:39
Moim zdaniem petycja ma pomóc w zrobieniu mi dobrze. Ma dać mi do ręki instrumenty, dzięki którym robić sobie dobrze będę skuteczniej. Zupełnym przypadkiem jest, że zrobienie dobrze sobie jest zbieżne z robieniem dobrze jeszcze 250 BEKowcom.
I nie oszukujmy się - każdy z nas podpisał tą petycję w tym samym celu. Żeby dobrze zrobić sobie. I chyba lepiej to przyznać szczerze, niż ukrywać się za zasłoną dymną, że to dla dobra Malinowskich, Nowaków, Kowalskich czy Kwietniów (zbieżność nazwisk zupełnie przypadkowa, zwłaszcza w kwestii Kowalskiego). Dlatego, że wymienieni wyżej z nazwiska anonimowi członkowie Związku mają zgoła odmienne oczekiwania i pojęcie dobra własnego. I - powiem szczerze - pies to trącał. Niech się martwią o siebie, ja o siebie zadbam.
Potrafię.
19.09.2005 08:50
"I nie oszukujmy się - każdy z nas podpisał tą petycję w tym samym celu. Żeby dobrze zrobić sobie. I chyba lepiej to przyznać szczerze, niż ukrywać się za zasłoną dymną, że to dla dobra Malinowskich, Nowaków, Kowalskich czy Kwietniów (zbieżność nazwisk zupełnie przypadkowa, zwłaszcza w kwestii Kowalskiego). "
Moze Ciebie to zdziwi, ale ja tak rzadko bywam na rybach, że to naprawdę nie dla siebie mi się cokolwiek chce (no może dla własnego ego troszkę ).
Serio, serio...
Może mniej mi zależy na Wyżej Wymienionych Anonimowych co na środowisku jako takim w ogóle... Jakoś lepiej się czuję jak wiem, że gdzieś niedaleko ćwierkaja ptaszki, pluskają rybki rosną grzybki niż gdy wszędzie kwitnie betonowa dżungla. Myślę, że innym też...
19.09.2005 10:26
19.09.2005 13:59
...zachodzą powoli. Szkoda czekać, bo my też nie jesteśmy nieśmiertelni ))). Nie mam czasu ani ochoty czekać, aż się pokolenie wmieni i pogrobowcy komuny i tamtego myślenia wymrą. Nie ma co się na nich oglądać. Trzeba robić to, co jest słuszne Jeżeli ktoś nie chce - nie potrafi - zrozumieć prawd prostych i oczywistych, to jego problem. A taką prawdą jest np. ograniczona możliwść przyrody.
Andrzej
19.09.2005 14:20
Kiedy Łokietek odbił Kraków z rąk zbuntowanych kupców czeskich, dokonał radykalnej przebudowy lokalnego społeczeństwa. Wyrżnął Czechów do nogi.
Ponieważ dowody osobiste były wówczas nieznane, więc dzielni polscy rycerze uprzejmie prosili napotkanych mieszczan o powtórzenie słów "soczewica, koło, miele młyn". Jeśli jegomość miał problemy z dykcją, rycerze uprzejmie pozbawiali go wady wymowy poprzez głębokie nacięcie tchawicy.
Jeśli nie chcesz czekać więc na naturalny proces przemian mentalnych, to kup dobry CKM, wagon amunicji i spotkanych przechodniów pytaj o ich stosunek do PRLu. Inaczej możesz nie doczekać...
19.09.2005 14:42
nikt po 89 roku nie proponował tego rozwiązania jako sposobu na transformację....
19.09.2005 14:50
Tak drastycznych rozwiązań faktycznie nie proponował nikt, ale mnóstwo było propozycji dekomunizacji takiej czy innej maści.
Przyznam, że kiedyś byłem przeciwny takiemu rozwiązaniu. Wraz z upływem czasu i wzrostem liczby afer, w które uwikłani są przedstawiciele dawnego aparatu, wykorzystujący swoje powiązania, wpływy, wiedzę - widzę, że się myliłem.
Skończmy jednak z tą polityką, bo sobie zaraz do gardeł skoczymy zupełnie niepotrzebnie.
19.09.2005 14:54
19.09.2005 14:41
Andrzeju,
Zmiany mentalne zachodzą powoli ... bez pomocy. Ja też nie zamierzam żyć wiecznie dlatego też nie odżegnuję się od pomagania zmianom mentalności w zachodzeniu. Nie zamierzam też wspierać trwania tej mentalnosci, którą trzeba zmieniać. Natomiast wiele z propozycji, wbrew pozorom, jest właśnie kultywowaniem tej mentalności, która nie pozwala na postęp. Żeby sprawdzały sie "czarne scenariusze" wystarczy nic nie robić. Albo pozorować działania, bądź czekać biernie, kibicując tylko, na działania innych. Albo marnować energię na podejmowanie prób robienia tego, co jest tylko "lepiej".
Nikt nie jest demiurgiem, żeby sprawił, że jedni znikną, a drudzy zostaną. Ani nie sprawi, żeby w głowach się pozmieniało pod wpływem światłego dekretu dyktatora.
Nie mam zamiłowania też do odmieniania na tysiączne sposoby metod pochodzących ze średniowiecza albo z rewolucji "ludowych". Metod pełnych agresji i prowadzących do zmiany na stołkach, głównie.
Natomiast odpowiada mi to, co rozsądni przywodcy oferują w obliczu trudnej sytuacji, a mianowicie "krew, pot i łzy", jak to zrobił Winston Churchill, który był wielkim mężem stanu. Tylko poza nim był jeszcze ten "stan" - ludzie z poczuciem wspólnoty, którzy wspólnym wysiłkiem, a nie czekaniem na innnych, dokonywali wielkich rzeczy.
Natomiast miernoty kadydujące na przywódców, którzy zapewniają, że dadzą, to najzwyklejsi rozbójnicy, bo dają nie ze swojego, a do tego żeby "dać" to muszą zabrać. Zabrać tym samym, którym potem niby dają.
Życzmy sobie powodzenia w zmienianiu mentalności. Ta "zaraza" może szerzyć się łatwo i szeroko, tylko trzeba przekroczyć masę krytyczną liczebności "zarażających". I miec prawdziwie "zjadliwe" szczepy.
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
16.09.2005 12:11
bardzo zresztą ryzykownym, ze większość ludzi używa przestrzeni między uszami do innych celów niż pewien abs, który na pytanie po co mu głowa skoro nie myśli, odpowiedział - JEM NIOM
16.09.2005 12:23
jakieś trza czynić. Jak choćby to, że te sondaże, o których wspomniałem, są wskaźnikiem jakiejś trwalszej tendencji, a ne kolejnym wychyleniem wahadła nastrojów i, że za cztery lata nie będzie wariantu odwrotnego...
Nie czyniąc jednak ich możemy tylko zasiąść jak baca nad przepaścią i dumać....
16.09.2005 13:08
16.09.2005 16:11
16.09.2005 16:19
Powtórzę.
Jak już wcześniej napisałem, myślę, że bardzo wielu by się pod takim sposobem załatwienia problemu łowienia ryb, podpisało:
To „państwo ma zapewnić” a „każdy ma prawo”. Opłaty (oczywiście dowolne i dobrowolne) można by przecież wpłacać w sklepach ze sprzętem rybackim – bo te przecież zawsze będą. O ile ich właściciel zechce i o ile się zgodzi, może wystawić gdzieś puszkę z napisem „datki na zagospodarowanie wód” i kto zechce, wrzuci tam kiedy zechce, tyle, ile zechce, o ile w ogóle zechce. A właściciel sklepu przekaże te datki kiedy zechce, komu zechce, oczywiście o ile zechce J Prawda, jakie to proste?
Takie rozwiązanie na pewno miałoby baaardzo wielu zwolenników, trafia przecież w oczekiwania, prawda?
Całkiem zbędne byłyby też pisma i książki opisujące jak złowić rybę. No bo po co? Opisują tam finezyjną zabawę, a tu chodzi o konkrety! Wszystkie porady dla amatorów łowienia ryb można byłoby bardzo prosto ująć w kilku punktach – poradach. Prostych, oczywistych i zrozumiałych. Na przykład tak:
1. Jedź na ryby wcześnie, by inni nie zajęli Ci miejsca.
2. Nie jedź samotnie, lecz zawsze w większej grupie, bo mimo wszystko jacyś inni mogą już dotrzeć nad wodę przed Tobą.
3. Jedź w grupie zróżnicowanej. Zawsze przyda się ktoś młody, kogo poślesz do sklepu i który będzie skrobał Ci ryby. Przyda się też ktoś, kto swoją posturą wzbudzi ogólny szacunek, no i ktoś, kto Cię odwiezie potem do domu.
4. Na wędkę łowi się bardzo przyjemnie, ale są inne daleko skuteczniejsze metody.
5.Te inne metody są jednak uciążliwe i wymagają zespołowego działania, zostań więc lepiej przy wędce, mniej się zmęczysz.
6. Jeżeli nie zjesz wszystkiego, co tam złowiliście, rzuć resztę w krzaki. Zeżrą to jakieś robaki lub inna gadzina. W przyrodzie nic się nie marnuje.
7. Oznacz swoje terytorium – może kiedyś tu wrócisz? Zwierzęta robią to za pomocą kału i moczu, jednak współczesny człowiek ma prócz tego jeszcze więcej możliwości.
Prawda, jakie to proste i niestety życiowe?
Przypuszczam że dla wielu blższe, niż nasze skomplikowane postulaty...
Andrzej
13.09.2005 16:18
Chciałbym zwrócić uwagę szanownej frekwencji na mocno kapitulanckie słowo "przypadkiem", które znalazło się z nienależnym mu podkreśleniem w obecnej wersji zawiadomienia o "petycji". A gdyby je tak zastapić słowami "przy odrobinie wysiłku z naszej strony".????
"Przypadkiem" delegaci prawie na pewno nie odniosą się konstruktywnie do treści zawartych w liście do zjazdu. Pozostawienie dziełu przypadku czegoś, co powstało tutaj, nie najlepiej świadczy o samych inicjatorach przedsięwzięcia.
Wydaje mi się też, że trzy punkty wymienone w porocesie poparcia petycji pozwalają niektórym na uznanie, że spełnienie jednego z punktów (w tym niekoniecznie trzeciego) jest wystarczające dla poparcia treści zawartych w "apelu".
Przy czym trudno wykluczyć, że katalog oczekiwań zyskujacych poparcie jest właśnie taki jak napisałeś powyżej .
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
13.09.2005 20:41
Nie wiem, dlaczego inni nie podpisuja, jesli sa czlonkami PZW, bo petycji nie mozna odmówic sensu. Wiem, dlaczego sam nie podpisalem. Przede wszystkim dlatego, ze nie chce reformowania PZW, tylko jego rozwiazania. Niestety, karpie za przyspieszeniem Swiat Bozego Narodzenia nie zaglosuja. Dlatego najlepiej zaprzestac lozenia na PZW, zatem opuszczam je AD 2006.
Nawiasem, banner sugeruje ze tylko PZW moze byc sila sprawcza zmiany istniejacego stanu rzeczy. A tak nie jest. Ale to mniej istotne.
13.09.2005 21:25
I to jest pierwszy rzeczowy głos na nie, a i to jak sam napisałeś nie jest to głos negujący samą treść petycji. Zdecydowanie bliższe mi takie podejście niż brak stanowiska w ogóle. Jeszcze nie tak dawno sądziłem że PZW zemrze, że w końcu musi, powinno w sposób naturalny. Lata mijają tak się nie stało. I nic na to nie wskazuję. Więc co, będziemy tak spadać, opadać do dna? Ile, jak długo jeszcze, kilka lat, kilkanaście kiedy się odbijemy. Kuba masz jakiś pomysł jak to roz....ć, masz. Czy sądzisz że jest więcej takich którzy rzucą legitymacją na stół w takim samym zbożnym celu jak Ty. Czy będzie ich więcej choćby od tych którzy poparli petycję. Jeżeli tak jest to przyznaję ci rację.
Kuba jeżeli przekonasz mnie że wrzucenie legitymacji w kosz da jakiś efekt, będzie skuteczne, to zrobię to bez wahania. Mnie nie zależy na PZW, mnie zależy na wodach naszych. Przede wszystkim czuję się wędkarzem a potem i na samym końcu członkiem PZW.
pozdrawiam
łapka
gp
13.09.2005 23:25
...a skonczylo sie to jego rozwiazaniem. PZW tym sie rózni od ZS, ze z niego da sie latwo wystapic
Obym byl Kassandra rozwiazania PZW. Choc nie mam zludzen co do szerszego odzewu mojego nocnego wywodu, ba, nawet mialem o tym nie pisac - to przynajmniej bede mial spokój, ze nie finansuje sie spustoszenia z mojej kieszeni.
Z drugiej strony - jesli z miliona zostaloby pewnego dnia 20 tysiecy, to cos na pewno by sie w PZW zmienilo
13.09.2005 22:01
Jeżeli ktokolwiek ma jakiś lepszy pomysł na rozwiązanie problemu braku ryb w wodzie, lepszy niż to określa petycja, to czekam na konkrety. Jeżeli ktoś ma pomysł polegający na tym żeby "rozwalać" PZW to najpierw niech odpowie mi na pytania: kto, za ile i kiedy jest w stanie zagospodarować 200 tys ha wód tak, żebym ja jako przeciętny wędkarz mógł łowić ryby. Żebym mógł łowić w jeziorach, zaporówkach, w większości rzek. Od kogo pożyczę łódź, czy będę mógł zapłacić licencję przelewem, czy moja karta wędkarska wydana przez urząd Państwowy będzie uprawniała mnie wraz z licencją do łowienia ryb, czy woda, na którą pojadę będzie miała rybostan zbliżony do naturalnego itd itp. Czekam na jeden porządnie napisany pomysł z porządnymi argumentami, a przede wszystkim żeby nie pisać " co trzeba" tylko kto, kiedy, za ile i jaki będzie skutek. Petycja "podaje na tacy" konieczne i dobre rozwiązania dla wędkarstwa polskiego. Bardzo bym się ucieszył, gdyby ktoś podał mi na tacy jeszcze lepsze rozwiązanie.
Wyrzucenie legitymacji PZW i przeniesienie się na łowiska specjalne czy za granicę to nie jest żaden sposób na poprawę naszych polskich wód w perspektywie kilku najblizszych lat. Perspektywa kilkunastu czy kilkudziesięciu w ogóle mnie nie interesuje.
13.09.2005 23:17
...a zamiar podlug sil. Nie sadze aby PZW za ile by nie bylo lat odbudowalo, co zgnoilo. PZW nie rozwiaze sie tez, ani nie zostanie rozwiazane. Wiec znaczna czesc jego wód w tej perspektywie, co podales, skazana jest na...bycie woda publiczna.
Jednak nalezy wspierac - i bede to robil, lowiac tam - wszelkie inicjatywy lamiace ten dotychczasowy monopol. Godule na Narwii, Wilka na Wisle...i bede trzymal kciuki (oraz placil licencje), oby ich bylo wiecej. To jest przyszlosc wedkarstwa, nie PZW. Przynajmniej po mojemu.
Bogdan Ziółkowski - Stowarzyszenie Wędkarzy Internautów
13.09.2005 23:39
Dlatego w chwili obecnaj (zgadzając się z wątpliwościami Kuby i zdanem Grzesia) nie będę roztrząsał czy petycja ma sens, nie będę prowadził potrzzebnej skądinąd (Andrzej - p.s.) dyskusji, ani łapał za słowa takie czy inne (Jurek)
Zrobię to co jest możliwe. Wyślę petycję gdzie się da.
Wiem, może to marzenie, że zadziała, ale na chwilę przed Zjazdem nic bardziej sensownego nie wymyślimy.
Może zabraliśmy się do tego zbyt późno, może nie wielu nas usłyszy (zechce usłyszeć), ale może są delegaci, którzy czekają na taki jak petycja głos.
Zróbmy więc to co możliwe. dyskusja przed faktem (Zjazdem) to bicie piany rozmienianie się na drobne. Już niedługo ocenimy efekty, Zostawmy siły i argumenty, na bank przydadzą się na potem.
Tymczasem jeszcze można poprzeć petycję. Moim zdaniem nie powinna zniknąć. Nawet po Zjeździe.
Bogdan KWI