kowalszczyzna??? |
Sobota 17 Kwiecień 2010 19:20:10
Ludzie inteligentni, zwykle mają pracę, nie są bezobotni. To, czy wody są rybne czy nie, nie może być więc "w ramach wolnego czasu" czy chciejstwa paru osób na działalność społeczną. A co będzie jak czasu braknie albo się odechce? Mnie się na przykłąd chce łowić ryby bo to jest moje hobby, a nie to co określa jako hobby pe ze tfu (czyli miłośnik zagospodarowywania wód, zawodów, szkółek, egzekutyw i sprzątania brzegów)i co, znów kowalszczyzna? ZNów mam zakasać rękawy, albo zapierniczać na zebranie kółka alkoholowo-zgredziałego towarzystwa wzajemnej adoracji i głosować ile karpia wpuścimy w tym roku? Po to żeby łowić ryby mam pracować, zamiast płacić? Co to za paranoiczna wizja, rodem z komsomołu?
Co to znaczy "zróbcie coś z tym"? Robię, inni też robą, czyli piszą listy do odpowiednich urzędów, które reprezentują nasze interesy, czyli interesy współwłaścicieli wód. Próbujemy rozmawiać z posłami, senatorami itd, żeby zwrócili uwagę iż aki PZW i inni rybacy niszczą nasze wody. I to wszystko, co można zrobić w durniokracji.
Rozmowa z pe ze tfu trwa kilkanaście lat i na tym tylko kowalszczyzna wygrywa... z nimi nie należy rozmawiać... tylko ścigać - kto może, ma dowody, nagłaśniać te przekręty.... innej drogi nie ma.
A na ryby - już na pewno nie w POlsce, tu już za mojego życia ryb nie będzie...
Siaty Won!
T.P.
![]() ![]() |
Powiązane z |
15.04.2010 15:33
Długo sie nie odzywałem na tym portalu a przyczyn było pare do tego ? można milczec mozna mówić pokatnie nad wodą przy.. wódce ..lub bez ..wspominając jaka to ryba była w naszych wodach jaka była i jest gospodarka naszych wód ! pare słów od siebie kolegów po kiju wniosków po obserwacjach włąsnych oraz kolegów ! Generalnie wniosek jest jeden ..nasze wody pustoszeja a gospodarka rybacka zarybianie wód jest tragiczne i głupie oparte na irracjonalnych i niepasujących do naszych wód wniosków i dyrektyw z Unii . w Debicy żaden z kolegów nie moze sie doczekac informacji kiedy szanowni mocodawcy z pzw Rzeszów będa łaskwie zrybiać nasze wody choćby i z ciekawosci własnej a także w celu o czym sie mówi cicho a wszyscy wiedzą ile to ryby jest zarybiane .odławiane .co gdzie i keidy ! a ponieważ zarybianie odbywa sie jak za naljepszych machlojskich czasów czemu sprzyjają skorumpowane i przestarzałe struktury PZW ! za nasze pieniądze przesi lubia sie bawic lecz jakos łaskawie nie jesteśmy pomimo upominania miejscowch przedstawicieli informowani o powyższych akcjach ! mozemy się tylko domyslać ile oni z tego czerpią korzysci własnych nie widzący niczego nic nie widza i tak stare zgredy z PZW mają nas w głębokim poważaniu ! była sprawa odławiania ryby i deptania jej w pojemnikach bo już sie tam nie mieściła ! w jakim poszła celu ! napewno nie nie do selekcyjnego odłowu i ikry tylko do masakry i ŻYDA przysłowiowego ! Kolega Antek Chorobik i inni co to widzieli i interweniowali i na policji i w zwiazku nie wskórali niczego.. a z Antka zrobiono przysłowiowego wariata! tyle na dzis moich refleksji z Debicy i coraz bardziej spustoszałych wód ! Pozdrawiam w Józef
15.04.2010 20:36
Nie liczę już, każdy chyba stracił rachubę, ile to już opinii negatywnych o całej niby-gospodarce pe ze tfu! I co? I nic. To tylko w tym kraju jest możliwe....
17.04.2010 09:39
Coś tam się dzieje panowie, nie biadolcie w kółko tylko zróbcie coś z tym. Może trzeba wstąpić do jakiegoś towarzystwa i mieć swój realny udział w odbudowie dobrej kondycji naszych wód....? A może chociaż zmienić koło na takie, o którym wiecie, że należycie dba o swoje wody...Czasem małymi kroczkami można dużo zdziałać.
Pozdrawiam.
ps. polecam przeczytać nowe WŚ, jest tam fajny artykuł o zmianach w podejściu do zarządzania wodami przez jeden z okręgów.
17.04.2010 19:20
Człowieku, zejdź na ziemię....
Ludzie inteligentni, zwykle mają pracę, nie są bezobotni. To, czy wody są rybne czy nie, nie może być więc "w ramach wolnego czasu" czy chciejstwa paru osób na działalność społeczną. A co będzie jak czasu braknie albo się odechce? Mnie się na przykłąd chce łowić ryby bo to jest moje hobby, a nie to co określa jako hobby pe ze tfu (czyli miłośnik zagospodarowywania wód, zawodów, szkółek, egzekutyw i sprzątania brzegów)i co, znów kowalszczyzna? ZNów mam zakasać rękawy, albo zapierniczać na zebranie kółka alkoholowo-zgredziałego towarzystwa wzajemnej adoracji i głosować ile karpia wpuścimy w tym roku? Po to żeby łowić ryby mam pracować, zamiast płacić? Co to za paranoiczna wizja, rodem z komsomołu?
Co to znaczy "zróbcie coś z tym"? Robię, inni też robą, czyli piszą listy do odpowiednich urzędów, które reprezentują nasze interesy, czyli interesy współwłaścicieli wód. Próbujemy rozmawiać z posłami, senatorami itd, żeby zwrócili uwagę iż aki PZW i inni rybacy niszczą nasze wody. I to wszystko, co można zrobić w durniokracji.
Rozmowa z pe ze tfu trwa kilkanaście lat i na tym tylko kowalszczyzna wygrywa... z nimi nie należy rozmawiać... tylko ścigać - kto może, ma dowody, nagłaśniać te przekręty.... innej drogi nie ma.
A na ryby - już na pewno nie w POlsce, tu już za mojego życia ryb nie będzie...
18.04.2010 00:29
Tomku sam sobie odpowiedziałeś w tym poście....Rozmowy trwają od kilkunastu lat i niczego nie zmieniły. Rozmawiacie z politykami...? Bo się uśmieję. Może czas zrobić coś innego...Ja nie mówię, że masz całe swoje życie poświęcić jakiemuś towarzystwu. Uważam, że od czegoś trzeba zacząć. Nawet jeśli nie masz czasu to twoje 50 złotych i samo członkostwo przysłużą się sprawie. Sam zmieniłem koło i niebawem mam zamiar wesprzeć jedno z towarzystw. Uważam, że to w takich ludziach i organizacjach leży siła do działań i do konkretnych zmian. Zacznie się od kilku, może kilkunastu rzek, a potem kto wie. Może powstanie więcej dobrych łowisk, może siła towarzystw będzie na tyle duża, że zaczną wygrywać przetargi na konkretne wody...Pewnie potrwa to kolejnych 20 lat ale jeśli PZW z wiadomych względów nie da się zmienić to trzeba próbować innych dróg. Patrz TRIiG, Trzy Rzeki czy TPRW. Działania podejmowane przez te organizacje i ludzi w nich zrzeszonych odbywają się przy ścisłej współpracy z PZW i nie można w kółko biadolić, że jest źle i nigdy się nie zmieni. Mówisz mi "zejdź na ziemię", a może to Ty ciągle bujasz w obłokach przeszłości z przeświadczeniem o totalnej beznadziei i niemożności zrobienia czegokolwiek...?
"Inteligentni ludzie mają zwykle pracę...?" Tomku zapewniam Cię, że większość ludzi zrzeszonych w towarzystwach to ludzie interesu bo komuna się skończyła. Zapierdalają jak dzikie osły przez 6 dni w tygodniu, że im ledwo czasu starcza na zjedzenie normalnej kolacji z rodziną. Ale uwierz mi jak się chce to można wygospodarować godzinę raz na dwa miesiące żeby coś dla jakiejś konkretnej wody zrobić. Poszukać sponsora, kupić narybek, odpowiednio zarybić....Spotkać się nad rzeką, popilnować tarlisk, policzyć gniazda...Dogadać się z leśniczymi, ze strażą leśną i zacząć tworzyć inny świat nad rzekami.
"Po to żeby łowić ryby mam pracować, zamiast płacić?" - DOKŁADNIE!!!! A właściwie i pracować i płacić Jeśli interesuje Cię ten temat, a z tego Twojego ciągłego biadolenia wnioskuję, że tak to innej drogi nie ma. Piszesz, ze na ryby to tylko za granicę, a co ty myślisz, że za granicą to te ryby sobie same tak rosną i się rozmnażają???? Za granicą to naprawdę trzeba wybulić żeby dobrze połowić. Trzeba wybulić bo dzięki tym pieniążkom są fundusze na zarybienia i ochronę. Dniówka na dobrym łowisku pstrągowym w Niemczech czy Szwecji kosztuje minimum 150zł !!! No chyba, że naprawdę nie masz ani ochoty, ani czasu i siły i tylko chcesz wymagać to Ci powiem , że za gówniane 150 złotych na rok nigdy nie będziesz miał rybnych wód. Nie u nas i chyba nigdzie na świecie, gdzie żyją w miarę "cywilizowani" ludzie. Nie za te pieniądze. Owszem, jeśli chcesz mieć takie wody jak na przykład OS na Sanie to 1500 zł składki na rok od każdego członka PZW moim zdaniem załatwiło by sprawę. Ale tak się przecież nigdy nie stanie.
Ja dla siebie miejsca w PZW nie widzę i jeśli mam się w jakikolwiek sposób przyczynić do polepszenia tego stanu to opcja zmiany koła czy zapisania się do towarzystwa powinna być TĄ drogą. Są ludzie szlachetni i oddani sprawie, którzy mają siłę żeby taki wózek za sobą ciągnąć. To w nich pokładam swoje nadzieje. Są to zazwyczaj ludzie, którzy stoją na czele towarzystw bądź prężnych kół wędkarskich. I tak jak pisałem, od czegoś trzeba zacząć. PZW z dnia na dzień się nie zmieni.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Maciej
ps. Dołączam linki jak to się powinno robić. Miłego oglądania.
http://lupawa.trzyrzeki.pl/
http://www.tpriig.pl/
http://tprw....id=85&Itemid=37
18.04.2010 10:17
Szanowny Maćku. Mylisz się w samych założeniach, kowalszczyzna ci do głowy pierdół nakładła, ale że ty to łykasz...... Ludziom się nie chce pracować i nie zachce się. Mnie też. A twoje wyliczenia są z kosmosu. Godzinę-dwie w miesiącu na "zagospodarowanie i pilnowanie wód"? To musisz mieć pół miliona aktywnych - czyli wracasz do punktu wyjścia i "kowalszczyzny" - czyli wszyscy łowiący są w PZW, pracują, pilnują itd. Kompletna fikcja. To jest teraz. Nie udowodnisz, że to co jest to jest słuszne, bo efekty widać. I już dziś znamy efekty kowalszczyzny za 10 lat - kilka OS-ów dla muchołapów a reszta wód pusta...
Nie interesują mnie łowiska pstrągowe, na przykładzie których ty pokazujesz jakieś towarzystwa. Jestem wędkarzem wielkojeziorowym, wielkorzecznym - tego nie zagospodarujesz chciejstwem i społecznie..... Łowię drapiezniki, szukam tylko dużych, pstrągi do takich rozmiarów nie dorastają, a trocie są dla rybaków i Bartela - czas to zrozumieć że łosoś to fikcja.....
Twoje pstrągi to margines - zresztą, kupiłem se muchówkę, licencję roczną za 6 stów i nikt mi nie każe nic robić, ryby są....
Jedyne co słusznie piszesz, to poziom 1500zł rocznie za łowienie. I co w tym takiego strasznego? Jesli będzie na dniówki rozbite, to co to wyjdzie 2-3 dychy dziennie? Już dziś tak jest, tyle kosztuje średnio dniówka w PZW, tylko że oszustwo polega na tym że jest opłata a nie ma ryb.
Są łowiska takie jak nasze OS-y za granicą, drogie i "elytarne', ale są takie co mają tyle ryb co nasz OS i kosztują kilka oiro - mój znajomy właśnie wyemigrował więc mam wiadomości z 1 ręki. Nie strasz mnie dniówką 150zł...
Założeniem kowalszczyzny jest, że albo wszyscy pracujemy, dla pracujących jest dostęp do wody, albo nie ma ryb lub dostepu do wody. Otóż, jest to błąd w mysleniu, bo ryby mają być w wodzie, stan środowiska ma być dobry i nie ma to zależeć od tego czy wędkarze pracują nad tym czy nie. Wędkarze to pikuś, poziom nieistotności, środowisko jest chyba wazniejsze? Kowalszczyzna twierdzi inaczej, bagatelizując przy okazji sprawę nadrzędności bycia właścicielem wód od bycia użytkownikiem.
Nie ma nic złego w działaniu towarzystw, o ile nie kolaborują z PZW wzmacniając pozycję PZW i przedłużając agonię dziadostwa. Możesz sobie należeć, ja ci mogę przekazać 1% podatku, ale nad wodą jesteśmy na równi, jako współwłaściciele. A naszym wspólnym przedstawicielem jest Skarb Państwa i w jego imieniu RZGW oraz odpowiednie ministerstwa. Innych "partnerów" nie ma. Więc nie smiej się z rozmów z ministrem, urzędnikami, bo tylko ta droga jest rozsądna. Tak jak mówisz, za 20 lat pewnie się coś zmieni, ale mnie to już nie interesuje.
18.04.2010 12:06
Tomku z Twojego punktu widzenia jako wędkarza "wielko..." wygląda to trochę inaczej ale też nie do końca. W jednym na pewno się ze sobą zgadzamy, że PZW nie zmieni się ot tak i nasze wody nie zaczną kipieć od ryb w ciągu nawet 20 lat. Mi chodzi o to, że jeśli jako grupa zapaleńców gdzieś zrzeszonych mamy walczyć z tym dziadostwem to na pewno nie na ziemi PZW. Należąc do towarzystwa możesz więcej i to jest niepodważalny fakt. Co do działań podejmowanych przy współpracy z PZW to niestety to jest konieczna konieczność i inaczej się po prostu ze względów prawnych nie da. Nie dyskutujmy o tym czego PZW robi, a czego nie bo mi się nie chce nad tym deliberować. To po prostu nie ma sensu. Z tego co widzę i czytam w PZW nie ma po prostu świeżych pomysłów, chęci do zmiany polityki, odwagi do podniesienia opłat celem zwiększenia ochrony i wielu innych działań ku poprawie losów wód i naszych - naprawdę przemyślanych i zaplanowanych konkretnych działań. Ale niektóre okręgi jak na przykład Koszalin, Słupsk czy Kraków idą chyba w dobrą stronę...
Ja patrze na to tak: Jeśli wędkarz jakikolwiek, nie ważne czy łowi na rzece, jeziorze czy jakimś małym siurku chce mieć lepiej to niestety musi sam o to zadbać. Jak Tobie się chce z tym walczyć tak jak to robisz to proszę bardzo ale moim zdaniem to jest walka z wiatrakami. Walka na poziomie, o którym piszesz nie jest dla zwykłego szaraczka takiego jak ja. To walka dla redaktorów, ichtiologów, naukowców, towarzystw i kół wędkarskich ze swoimi liderami na czele. Zwykły szaraczek powinien dołożyć cegiełkę w postaci swojego głosu, odrobiny kasy i pracy społecznej, żeby tam wyżej mieli łatwiej. Liczą się takie inicjatywy jak ostatnie moratorium na zabudowę rzek i organizacja twego typu manifestacji. Jak już jesteśmy przy temacie to uważam, że błędem fundamentalnym była totalna rozpierducha organizacyjno informacyjna i rozdrobnienie tego na wiele miast. To się powinno odbyć w stolicy przed gmachem ministerstwa, z udziałem redaktorów odpowiednich gazet i naukowców z nimi współpracujących. Tam powinni się spotkać wędkarze ze wszystkich miast. I co prawda organizacyjnie i wynikowo ponieśliśmy ogromną porażkę to jednak Polska usłyszała o problemie. Może warto to zrobić jeszcze raz ale tym razem odpowiednio wcześniej to przygotować...?
Tak, że Tomek masz wybór - albo biadolić i łowić za granicą albo coś starać się zmienić. A bez własnej pracy i kasy to se na da.
Pozdrawiam.
18.04.2010 13:25
Niegrzecznie jest nazywać "biadoleniem" zwykłe komentowanie. Nie odmawiaj prawa to komentowania i do własnej oceny tego co można zrobić, co może być skuteczne. Działalność w towarzystwach jest dla tych co chcą, ale na tym nie może polegać sposób na kondycję wód. To tak jakbyś dziury w drodze chciał łątać społecznie, bo inaczej dziury będą i nikt nie ma prawa mieć pretensji.
Jeżeli chciałbym pracować nad zagospodarowaniem wody, to bym sobie wydzierżawił jakąś. Ale moje hobby to wędkarswo, czyli łowienie ryb na wędkę. Nie każ ludziom zmieniać hobby.
Tragedią jest to, że cały czas pokutuje mentalność, że każdy musi sobie sam coś zrobić, tak jakby nie istniało pojęcie "usługa". Ludzie sobie sami naprawiają auta, malują ściany w mieszkaniu, sami się reprezentują przed sądem itd. A potem płacz bo coś nie gra - auto wypada z drogi, farba odpada, sprawa w sądzie przegrana.
Piszesz o jakiejś walce... Jak chcesz walczyć poprzez uczestnictwo w towarzystwie, to walcz, ale to jest właśnie walka z wiatrakami.
Dla wód potrzebne są zmiany na poziomie ustaw, prawa i jego przestrzegania. A tego się nie da zrobić uczestnicząc w "towarzystwie rzeki pyziołki", w której pływa kilkanaście pstrągów łowionych przez kilkudziesięciu członków towarzystwa po kilka razy (zanim pstrąg nie zdechnie od kłucia hakami).
Nic nie będzie lepiej, dopóki dzierżawcy nie będą zmuszeni do dbałości - od PZW po wszelkich rybaków. Dopóki nie będzie systemu kontrolnego. Skutecznego. Dopóki można grabić wody, będą grabione. Dopóki można za darmo mieć mięsko, będzie za darmo.
Zmianę można dokonać tylko i wyłącznie poprzez ustanowienie nowego prawa i jego skuteczną egzekucję. Są dyrektywu, choćby unijne, które nigdy nie zostaną zrealizowane jeśli właśnie system się nie zmieni. A to można zrobić tylko na szczeblu rządowym.
Twoje towarzystwa zajmują się tylko małymi wycinkami wód. Ich działalność choć pożyteczna dla jakiejś kałuży czy strumyka, nie ma żadnego znaczenia dla polskiego wędkarstwa. Liderzy tych towarzystw nie zajmą się lobbingiem ani organizowaniem czegoś nowego, bo nie po to są te towarzystwa. Ot, paru wędkarzy co mają czas i ochotę opiekują sę jakąś wodą żeby sobie czasem połowić. Ci ludzie mają takie hobby, że działają - zarybiają, robią tarliska. Fajnie. Ja kopię łopatą w ogródku - i też fajnie.
Nie uzależniaj jednak od takich marginalnych spraw tak ważnej rzeczy, jak poprawę stanu środowiska.
Wędkarstwo to nie tylko pstrągi i lipienie dla muszkarzy. To wielkie jeziora i zaporóki, to metrowe szczupaki i sandacz, to łowienie szalejących przy główkach boleni. To łowienie jazi "na uoatrzonego". To zasiadka na leszcza i łowienie ryb 50-70cm. To karpiowanie za rybą powyżej 10, 20, a teraz - powyżej 30kg. To nocne wyprawy łódką po rzece za dwumetrowym sumem. To łowienie płotek z pomostów podczas wakacji, to wieczorna gruntówka za węgorzem w mazurskim czy pmorskim jeziorze. Aby takie ryby były codziennością i takie wędkarstwo uprawiano, musi nastąpić zupełnie co innego niż uczestnictwo w "kowalszczyźnie". Nie powinieneś mieć się za szaraczka, bo takie kompleksy pomagają przetrwać Grabowskim i innym, w czym kowalszczyzna tylko pomaga.
Jesli jednak czujesz powołanie to takiego działactwa, to działaj. Tylko nie każ innym tak postępować i nie powtarzaj sloganów kowalszczyzny, że "albo się weźmiesz do działania albo nie będziesz łowić".
Ja cię ostrzegam - narobisz się, a na twojej pracy kapitał zbije kto inny. Nawet se nie zdążysz połowić. Tak szaraczków potraktuje kowalszczyzna.
Nie proponuj mi więc kolejnego frajerskiego układu i budowania kolejnego pe ze tfu! tylko po to, żeby sobie złowić jedną rybkę jak się zapiszę 3 miesiące wczesniej w kolejce po wejściówkę na wodę. Tam gdzie są ryby, gdzie warto łowić, żadnych towarzystw nie trzeba, ba, gdyby się pojawiły to tylko wody spierdzielą. Nie podawaj więc przykłądów Szwecji i nie łącz z towarzystwami. Oni mają po prostu dużo rybnych wód. I tylko tyle jest potrzebne, żeby wszystkie 300 tys ha wód było wyłącznie dla wędkarzy, a nadmierna eksploatacja nie miała nigdzie miejsca. Aż tyle i tylko tyle. Jak chcesz żebym to ja zrobił, to musiałbym zostać dyktatorem, a to nie jest możliwe. Choć załawiłbym ci te pstrągi w 3 lata, a ryby wszędzie w kilka lat. Niestety. Durniokracja robi swoje.
18.04.2010 15:07
Po pierwsze nie chciałem Cię urazić tym sformułowaniem, jeśli tak się stało to przepraszam.
Już rozumiem o co Ci chodzi i muszę przyznać, że wolałbym żeby było inaczej - tak jak piszesz. Żeby to PZW robiło co do niego należy, ale tak niestety nie jest. I nie mam pomysłu jak inaczej to wszystko ruszyć. To jest tak, że kiedy widzisz, że ktoś odpowiedzialny za coś robi to źle, to Ci się odechciewa i bierzesz się w końcu za to sam. Nie jestem premierem ani prezydentem żeby stało się to od razu. Patrzę z mojej przyziemnej perspektywy i myślę co i jak zrobić żeby tym biednym wodom pomoc. I powiem, że nic innego na tą chwilę mi do głowy nie przychodzi. Być może Ty nauczony już tym doświadczeniem widzisz w moim rozumowaniu tylko powielanie błędów. Ja jednak mam nadzieję, że w ilości siła i w organizacji siła. Lepiej Tomku obok PZW zadbać o jakąkolwiek wodę, na której Ci zależy niż nie mieć niczego...Na PZW na pewno liczyć nie można...
Oczywiście, że nie można oprzeć dobrej kondycji wód na działalności społecznej i charytatywnej takich organizacji. Jednak mimo wszystko dają one przykład i wnoszą coś do tej szarej, przykrej rzeczywistości. To co piszesz o zmianie podejścia przez dzierżawcę jest oczywiście prawdą. Źródełko Tomku wysycha i już zostało w nim tylko kilka kropel. Myślę, że era wałów się kiedyś skończy i zastąpi ją gospodarka nastawiona na turystykę wędkarską z dużą ilością pięknych łowisk specjalnych bo warunki do tego nasz kraj ma jak chyba żaden inny. A kasę na tym naprawdę da się zrobić. Gdybym był milionerem to Ci powiem, że już na Drawie byłby mega OS.
Piszesz "Zmianę można dokonać tylko i wyłącznie poprzez ustanowienie nowego prawa i jego skuteczną egzekucję" Słyszałem już to tysiąc razy. Tylko powiedz mi Tomku jak to zrobić...? Zwiększyć wymiary ochronne, wydłużyć okresy, wprowadzić górny, zadbać o kontrole nad rzekami i jeziorami, przywalać kary itd, itd. My wiemy co trzeba zrobić. Więc powiedz mi dla czego się tego nie robi??? Nie wiem. Rozumiem, że od odpowiedniej ochrony trzeba zacząć i na ochronę trzeba po prostu więcej kasy,ale dla czego nie można zmienić przepisów tego nie wiem. A no tak oczywiście zapomniałem, że przecież jak w rzekach będzie dużo rybek to hodowle staną się niepotrzebne, kasy nie będzie można przepuszczać przez maszynkę itd, itd. Tylko, że jak tak dalej pójdzie to nawet te wszystkie fabryki chorych i zdegenerowanych ryb nie dadzą rady. A wtedy wędkarze upomną się o swoje. Będzie potrzebna zmiana, inna zmiana, zmiana podejścia.
Co do zmian w przepisach to przypuszczam, że panowie boją się pospadać ze stołków pod naciskiem niezadowolonych pseudo wędkarzy nauczonych tylko brać i brać ile wlezie, bez opamiętania, bo można, bo karta się musi zwrócić. Tak jak to nie dawno było w Słupsku kiedy na Słupii wprowadzono zakaz połowu na robaczka. Tam był normalnie bunt... Jak piszę te słowa to mi się niedobrze robi. Jak można w ten sposób podchodzić do wędkowania. Pewnie mi tu za chwilę ktoś napisze, że od dziada pradziada tam łowili na robala, bo płoci dużo. Na płotkę to se kurde jechać nad jeziorko, a nie w trociowej rzece łowić. W trociowej rzece troć ma przywileje, koniec i kropka, tak jest na całym świecie i nikt nie protestuje przeciwko wprowadzaniu przepisów pozwalających chronić największy skarb danej wody... Tylko u nas...
Być może masz rację, być może ktoś się na tej, jak by nie patrzeć, społecznej pracy dorobi i wyjdziemy na frajerów ale przynajmniej będę miał spokojne sumienie, że coś tam próbowaliśmy zrobić...
18.04.2010 23:40
Nie muszę chyba dokańczać przyszłowia. Dobre chęci to nie wszystko, liczy się przecież cel, jaki trwały efekt chcemy uzyskać. A tym jest przecież dobry stan WSZYSTKICH wód. Jezeli powstanie kilku OS-ów ma zatkać buzie krytyce stanu ogólnego, jesli to ma być wizytówka pe ze tfu! i jego płąszcz ochronny, to powstawanie kolejnych jest ze szkodą dla pozostałych, 99,9% wód.
Pytasz co zrobić? Rób co chcesz. Możesz sobie zrobić kolejny OS z kolejnym towarzystwem, żebyście sobie połowili. Nie nazywaj tylko tego "jedyną słuszną drogą na uzdrowienie wędkarstwa". I tyle. Jedyne co mogłoby być skuteczne to profesjonalne lobbowanie zakończne zmianą prawa i jego skuteczną egzekucją. Równie skuteczne jest zbieranie dowodó na niegospodarność, rabunkową gospodarkę dzierżawców wód i dostarczanie tych DOWODÓW mediom. Taki ciągły nacisk na dzierżawcóe, pokazywanie że jest tragicznie - a nie świetnie jak na OS-ach, wytwarza ciśnienie na zmiany.
Jak powiedziałem, powstanie nawet 100 towarzystw spowoduje powstanie nawet 100 łowisk specjalnych, co i tak stanowi poziom nieistotności w skali kraju. Tak ma wyglądać wędkarstwo i stan ryb w kraju? Chyba czujesz, że to tylko malutki odsetek wód.
Nie trzeba towazystw, których członkowie gonią kłusoli, którzy budują tarliska itp. To są zadania dzierżawcy. Skoro dzierżawcy na to nie stać, albo mu się nie chce, powinien stracić umowę dzierżawną i zapłacić odszkodowanie. Dopiero jak taka groźba zawiśnie nad każdym kawałkiem wody, a egzekucja będzie skuteczna, to zacznie być lepiej. I to możesz zrobić, jak się nadarzy okazja, jak będziesz miał szanse. I wiele takich przypadków, odpowiednio nagłośnionych, wymusi zmiany systemowe. A jak nie będzie okazji, to wyluzuj, nie jesteś odpowiedzialny w pojedynkę za zbawianie świata.
Mam taką odważną teorię, propozycję, tak z dużym marginesem humoru. Skończmy z tym no-killizmem, wyłówmy resztę ryb do spodu, żeby mięsiarzom się nie opłacało już płacić składek. Bo na razie to za naszą przyczyną jakiekolwiek jeszcze ryby pływają, które można pokazać w odłowach kontrolnych jak jest świetnie. I wtedy zobaczymy, jakie będą miny działaczy i ich mięsiarskiego elektoratu.
19.07.2010 13:17
27.04.2010 22:34
Jak w temacie.
27.04.2010 22:59
I możliwości legalnego łowienia w wodach PZW....Brawo za pomysł.
29.04.2010 16:25
W tych wodach i tak malo co jest. Jak ktos sie upiera, to jest jeszcze pojecie niezrzeszony.
29.04.2010 21:20
Tylko opłaty wyższe - i frajerskie. Płacić więcej,tylko po to żeby się nazywało że "nie należę" - to masochizm - żadnej różnicy "moralnej" w należeniu czy nie - nie ma...
Trzeba tylko poszukac, a i na efekty nie narzekam. Np. mam z nich swój (niemaly, bo 123cm) rekord szczupaka.
Adrian Zglinski <adiko_94UKRYTY@FILTRSPAMUo2.USUNpl>
10.07.2010 11:00
05.05.2010 21:14
27.04.2010 23:47
Nadzwyczaj logiczną i uczciwą jest Kuby propopzycja . Tak jest zwyczajnie po męsku ..
Bardzo mało sobie natomiast cenię powszechnie i namiętnie uprawiany model jałowej kontestacji , czyli PZtfu[!]watch , której to legitymacje z wyrachowania skrywamy w kieszeniach .
Jest to dość specyficzna , ale łatwo wytłumaczalna postawa wobec rzeczywistości , bo znosi własną osobistą odpowiedzialność i równocześnie pozwala z pełną pryncypialnością wskazać sprawcę i wysmagać go publicznie , jako skończonego złoczyńcę i oczywistą swołocz . Ta prosta i popularna filozofia jest zarazem odreagowaniem i próbą wyjścia z mało chlubnych lokalnych tradycji i nawyków , i umożliwia równoległą , komfortową koegzystencję z atawistycznym mięsiarstwem , powszechnym róbta co chceta i osobistym miedzianym czołem . Kreując przy tym model aktywności przez nieobecność i zaniechanie kontaktówi z realem .
Panowie nikt nas nie najechał ani spustoszył znienacka !!
Ani głodna Litwa , ani Szwedzi , ani żadna inna szarańcza . To tylko my sami ..
29.04.2010 16:20
Pzypominam o pewnej nieistniejacej dzis organizacji a liczacej sobie do rozwiazania ponad 40 lat, która miala w szczycie 2 mln czlonków, nalezenie do której od mniej wiecej lat 70tych bylo szczytem oportunizmu i bywalo skrywane, a czesc jej czlonków albo ja prywatnie opluwala, albo po kryjomu nalezala do...innej, wrogiej "organizacji".
Dowodem ze w pzw jednak czasami mozna, jest historia mojego znajomego z polnocy Polski, swietnego wedkarza i kompana, który jest albo prezesem, albo w zarzadzie OKRĘGU i udalo mu sie ustanowic wymiar widelkowy oraz ilosciowy szczupaka na glównym lowisku tegoz okregu. Nie podaje tu personaliów, gdyz nie wiem, czy by sobie zyczyl. Zreszta, jesli ktos odwiedza inne wortale wedkarskie, to doskonale wie o kogo chodzi.
28.04.2010 09:56
Skoro ma to być jedyna męska decyzja.... a może jesteś kobietą?
Bzdury jakich mało....
Wczoraj opłacając kupon rabatowy byłem jedynym, który stał w kolejce i nie wyklinał. Reszta, z których 80% to osoby powyżej 65 roku zycia albo renciści, jednym słowem uprawnieni do zniżek, rzucali takim mięsem że hej. I wielu z nich wykupiło tylko kupony rabatowe, bez okręgowych. Działacze maja ogólnie nie tęgą minę...
28.04.2010 14:26
Ja w końcu tez opłaciłem "prawo do wędkowania". Chciałem w tym roku zapłacić tylko za wody górskie w okręgu, gdzie próbuję od paru miesięcy znaleźć kropka. Walczyłem dzielnie ale niestety przegrałem. Moim zamiarem było zapłacić tylko składkę na wody górskie. Niestety po pierwsze żeby kupić znaczek na górskie musisz kupić na wody ogólnodostępne, a dopiero jak masz to możesz zakupić na górskie. Totalna bzdura. Przepisałem się do koła, które ma pod sobą wody pstrągowe w których łowię i wniosłem opłaty. Na ogólne mamy porozumienie więc na bolenia ze spokojem też pojadę. Gdybym łowił tylko na Warcie to chyba w ogóle nie opłaciłbym składek. Bo i po co skoro i tak mnie nie skontrolują. Sumienie też już coraz mniej mnie gryzie.
28.04.2010 23:20
Mnie nie gryzie i nigdy nie gryzło. Ryby należy łowić i tyle. Opłacono co się należy i już. Co do idiotycznych przepisów mających jedynie to na celu, żeby wedkarz sobie nie połowił, już dawno nie przestrzegam, bo i tak nie zabieram ryb. Nie łowię na tarle czy w okresie ochronnym, ale o jakieś szczegóły typu godzina w te czy wewte, czy do zachodu słońca czy do zmroku, czy 50m od jazu czy 40m, to mam już w nosie i będę łamał te idiotyczne przepisy. Zaś co do zabierania ryb - pewnie za długo byłem święty, będę miał ochotę zjeść to bić w łeb - i tak nic nie wskazuje na to, żeby ryb miało przybywać, nic się nie zmienia i nie zmieni ludzie będą zżerać wszystko do końca, to ja se jeszcze kolację parę razy złowię.
29.04.2010 08:34